Moja podstawowa wątpliwość dotyczy stosowania prawa wstecz.
Jeżeli kiedyś ktoś podpisał terminową umowę o pracę z gwarancją przejścia po okresie 20 lat na emeryturę, to nie widzę możliwości wydłużenia mu tego okresu bez jego jawnej zgody. Z tym że to ostatnie ma charakter wydłużenia indywidualnego, zaś zmiana ustawy jest niehonorowaniem ustawy poprzedniej. A w prawie obowiązuje zasada, że nie zmienia się jednostronnie warunków umów - jest to traktowane jako ich złamanie.
Ale mógłbym w prawie polskim wskazać co najmniej kilka wypadków takiego działania prawa wstecz - choćby obowiązkowa wymiana dokumentów wydanych bezterminowo, czy wprowadzenie badań psychologicznych dla posiadaczy pozwoleń na broń gazową i sportową wydanych bezterminowo bez wymogu takich badań. Ale "wartości sporu" były za małe, żeby komuś się chciało chodzić do Sztrasburga i ustawodawcy na to z premedytacją liczą.
Ale przy emeryturach są to kwoty jeszcze wyższe niż w wypadku nielegalnie pobieranej akcyzy od samochodów, a w wypadku tejże ktoś poszedł i wygrał. Więc i tutaj może być podobnie.
Pomijam sytuację, że funkcjonariusze służb wszelakich, niepewni czy jutro im jeszcze nie wydłużą okresu pracy i nie odbiorą kolejnych praw nabytych, zwijają się szybciutko na emerytury, póki mogą na starych warunkach.
A z ciekawostek - agenci FBI od 50 roku życia są zachęcani do przejścia na emeryturę, a ze skończeniem 57 roku na nią przenoszeni nawet, jeżeli nie chcą.
One good turn deserves another