Re: Proces generała Jaruzelskiego

bogus Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> Po 13 grudnia w miarę swobodnie poruszałem
> się po kraju. Firmą rządził wojskowy
> komisarz, wystawił nam takie kwity , że nie
> mieliśmy w tej materii problemów.
> Oczywiście - co miasto to na wlocie i
> wylocie , czasem jeszcze w środku posterunki,
> gdzie trzeba było te kwity okazywać. Była
> to strata czasu, ale nie było wyjścia.

Ja z kolei któregoś razu wracałem samochodem z zagranicy. Na granicy mi powiedziano, że paszport ze świeżym stemplem jej przekroczenia jest glejtem na poruszanie się po godzinie milicyjnej i mogę spokojnie jechać do Warszawy. Trzeba przyznać, że nawet o takiej sytuacji pomyśleli. Na całej trasie od Zgorzelca do Warszawy nie spotkałem ani jednego patrolu czy kontroli, jechało się niesamowicie, bo nie spotkałem praktycznie nikogo. Czułem się jak w filmie o stanie po wybuchu bomby neutronowej. Tylko we Wrocławiu, gdy szukałem stacji benzynowej żeby nalać paliwa, jakiś jegomość zaoferował się pokazać mi drogę, co uczynił, ale choć ewidentnie był "funkcyjny", nie pytał o żadne dokumenty i od razu zgadł, że jadę od granicy.

Ale to już było sporo czasu po wprowadzeniu Stanu. Ale potwierdzało to, co mówili znajomi, że wtedy już szopkę z patrolami odstawiano tylko w większych miastach i to w ich fragmentach, a na prowincji one się całkowicie pozwijały.

One good turn deserves another