Na początku - dzisiaj rano był w telewizorni ( tej bojkotowanej) wywiad z senatorem Piesiewiczem.
Nie wszystko, ale trochę materiału na temat "tematu wątku" obejrzałem.
Wspomniany wywiad senatora Piesiewicza to chyba - jak dotąd - jedyne spokojne, wyważone słowa i opinie prawnika. Bez emocji, merytoryczne przedstawienie sytuacji przez prawnika.
A wracając do poprzednich postów: chyba trzeba będzie zaczynać się bać.
No bo:
- kiedy kończyłem zasadniczą służbę wojskową do jednostki przyjechali "kupcy". Ja byłem przedmiotem zainteresowania Milicji Obywatelskiej. Otrzymałem propozycję podjęcia pracy w milicyjnym węźle łączności, jako że byłem specjalistą w zakresie obsługi radiostacji- moje kwalifikacje określały trzy gwiazdki na rękawie munduru. Rozmawiający ze mną milicjant miał przed sobą całkiem sporą teczkę "kwitów". Czyli już jakiś ślad po zainteresowaniu się moją osobą przez "organy" prawdopodobnie pozostał. Propozycji nie przyjąłem....
- Na początku lat 70-tych była znana akcja wyjazdu z Polski do Niemiec w ramach tzw. "łączenia rodzin". W moim miejscu zamieszkania ludzi zamierzających wyjechać było sporo, jako że były to "od zawsze" tzw." Westpreußen" - Prusy Zachodnie. Wyjeżdżający otrzymywali "obiegówkę" gdzie musieli uzyskać potwierdzenie że nic nikomu nie są winni. Ja podpisywałem te dokumenty w imieniu firmy, w której wówczas pracowałem. I wiem też że urzędnicy w całej Polsce o uprawnieniach takich jak moje byli sprawdzani. Czyli - prawdopodobnie- kolejna teczka....
- potem kolejny werbunek do pracy w MO. Czyli kolejne przepytywanie sąsiadów, zbieranie opinii z wojska, z pracy, itd...
Gdzieś to zostało zapisane...
Był także wyjazd - na stałe- siostry mojej żony z rodziną do Niemiec - więc kolejna okazja...
Jeśli do tego dodam że mój Ojciec i kilkoro z jego rodzeństwa urodzili się w Niemczech - na te czasy to był doskonały powód aby być przedmiotem zainteresowania "służb".
Dlaczego o tym tak dużo napisałem ?
Dlatego by uzmysłowić fakt zaistnienia w przeszłości w życiorysie wielu ludzi okoliczności pozornie niezbyt ważnych, być może nawet takich, o których wielu już zapomniało, a które teraz mogą zostać odgrzebane.
A byli członkowie PZPR - nawet ci, którzy byli tylko płatnikami składek, nie zaś żadnymi działaczami.
A wiadomo że z różnych przyczyn wielu właśnie do ówczesnych partii - PZPR, SD, ZSL- wstępowało z względów czysto koniunkturalnych . Takie były wówczas realia - miejsce w przedszkolu, przydział mieszkania, itd....
I nikomu wtedy do głowy nie przyszło że za 30 lat być może będzie się musiał z tego tłumaczyć, być może ponieść także inne konsekwencje....