Wiesiek. Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Wiesz, wielu z tych "krzykaczy", jak ich nazywasz,
> awans zawodowy i naukowy osiągnęło dopiero po
> 1989 roku, bo wcześniej byli sekowani przez
> władze za poglądy.
> Ś/P profesor Geremek nie mógł się doczekać
> profesury za czasów PRL-u, choć formalnie
> wymagania spełniał. Wiadomo dlaczego wtedy nie
> dostał- był w opozycji.
Wiesiu, ale profesor Geremek nigdy takich krwiożerczych zapędów nie miał w stosunku do generała, jak panowie, którzy doktoraty czy habilitacje pisali z istotnym uwzględnieniem dzieł Lenina
> Jeśliby sięgnąć głębiej w przeszłość, to
> wg systemu kartkowego lat 40-50-tych, większy
> przydział dóbr przypadał f-szowi partyjnemu
> niż profesorowi i generalnie układał się wg
> teorii walki klas.
Ale co to tu ma do rzeczy? Mają te kartki teraz poddawać?
> Zgadzam się, że pewne sprawy najlepiej oceniać
> spokojnie - dlaczego więc wielu niespokojnie (
> Lucyferze, nie miałem Ciebie na myśli, bo Ty
> jesteś spokojny gość) twierdzi, że stan
> wojenny nas od czegoś uratował? Skąd ta
> pewność?
Ja się mniej kieruję tym, czy stali za granicami i by weszli czy nie, a tym, jak w tamtych czasach były nastawione wewnątrzkrajowe kręgi ludzi ówcześnie w wieku 20-30 lat. I wiem z autopsji, bo moje były to kręgi, że nie brakowało ludzi chętnych "iść wyrzynać komunistów", gromadzących wszelakie sprzęta ku temu sposobne, benzynę, butelki, śruby do moździerzy, itp.
I nie miałoby tak naprawdę większego znaczenia, czy Iksiński by zginął z rąk sąsiada, który go nie lubił i uznał na zapas za komucha, czy od kuli milicjanta strzelającego już całkiem apolitycznie - w obronie własnego życia przed facetem z łomem.
> Stan wojenny tylko opóźnił upadek
> komunizmu w Polsce, ale nie uwierzę, że
> Jaruzelski wiedział, że za 8 lat będą lepsze
> warunki do zmian ustrojowych i że tym się
> kierował. Chodziło mu głównie o obronę
> ustroju, wynika to nawet z jego oficjalnych
> ówczesnych przemówień. Był zagorzałym
> komunistą.
Kapitalistą to na pewno nie był, z tym się zgodzę. Rzeczywiście zapewne wierzył w wyższość socjalizmu nad kapitalizmem, ale nie za cenę rozlewu krwi. Pamiętaj, że to jest żołnierz, który przeszedł cały front, wie co to jest jatka i jak świszczą kule. I sądzę, że ochrona ludzi przed tym była dla niego ważniejsza, niż ratowanie ustroju. Miałem okazję go poznać osobiście, znam też ludzi, którzy znali go osobiście przez długie lata, zarówno na płaszczyźnie prywatnej, jak i służbowej, także byli "maluczkimi" podwładnymi i nasze wspomnienia się pokrywają. Jest to człowiek dużej kultury i z klasą. Zdecydowanie o rzędy wielkości większą, niż zielony generał, który dzisiaj się wdawał w pyskówki w sądzie.
I dlatego uważam, że jego powinna osądzić historia, nie ludzie usiłujący na tym ugrywać swoje polityczne interesy lub wyżywać kompleksy. Zauważ, że jakoś nie domaga się jego procesu nikt z ówczesnej opozycji, którą prześladował. Najgłośniej krzyczą ci, którzy z opozycją mijali się na ulicy, a nie ci, którzy ubeckie pały poczuli na plecach. Bo to, że krzyczą rodziny zabitych, jest dla mnie naturalne i oczywiste.
One good turn deserves another