Używany a używany samochód to jest różnica. Co innego 2-letni, a co innego 10-letni i więcej. To, co wyrzuca się na szmelc w Niemczech, Belgii, Francji, itd. u nas jest masowo sprowadzane i użytkowane. Smrodzi to, kopci, ale co najważniejsze, stwarza zagrożenie dla ich właścicieli i innych użytkowników drogi.
Mam diesla z filtrem cząstek stałych, a przede mną jedzie 15-letnie auto - "ropniak" - i przy każdym dodaniu gazu dymi jak z komina parowozu. Nie widzę przeciwwskazań, aby taki ktoś zabulił za ten "luksus".
Przez znaczną część mojego dorosłego życia nie miałem samochodu, bo nie stać mnie było na nowy z salonu. Kupiłem dopiero wtedy, gdy było mnie stać - i to na kredyt. Kto powiedział, że każdy ma mieć samochód, nawet przedpotopowy?