Quote
Wiesiek. Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Do autobusiarzy absolutnie nic nie mam ( jako dziecko chciałem mieć autobus, nie samochód
> ), ale za to jestem cięty na idiotów...niebezpiecznych idiotów.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby autobusiarz był równocześnie idiotą!
I to wagi ciężkiej - tak ciężkiej jak prowadzony przez niego autobus.
Akurat jestem po "PKS-ie" - pracowałem w sekcji BHP i BRD (BRD - bezpieczeństwo ruchu drogowego).
Za dawnych czasów mój oddział był towarowo-osobowy; wraz z placówką terenową w innym mieście - ok. 500 szoferaków.
Wiem co potrafi wymyślić taka drużyna!!!
Bywało że ok. godz. 21:00 do bazy zjeżdżało kilka autobusów jednocześnie. Były to jeszcze l. 70-te, kiedy to załogę autobusu stanowili kierowca + konduktor.
Do tego zawsze się znalazł jakiś z "towarówki", więc 8-10 " pekaesiaków" razem to była normalka. Idąc do domu zazwyczaj zahaczali o jakąś knajpę....
Konduktorzy mieli przy sobie torby z utargiem i "piórniki" z biletami.
W knajpach utarł się zwyczaj że do stolika PKS-iaków nikt obcy się nie dosiadał, aby w razie co nie był podejrzany o złodziejstwo.
Był też zwyczaj że kierowcy odprowadzali do domów konduktorów z cenną zawartością ich toreb i piórników.
Niestety - po tak zakończonym wieczorze trzeba było rano pracę rozpoczynać już niekiedy przed godz. 5:00.
Oczywiście - przy bramie stali moi kontrolerzy - w liczbie 3-4 - sprawdzający stan:
- techniczny pojazdu, czyli światełka, dokumenty i inne takie....
- stan kierowcy - a to przy pomocy tzw. "puzonów" lub "baloników" - szklana rurka do dmuchania w nią, z pomarańczowymi kryształkami, które czasem zmieniały kolor na fioletowy, czyli wskazujący na spożycie....
Godziny ranne ( 4:00 - 8:000 była to pora w której zajezdnię opuszczała większość pojazdów, tłok na bramie, ale nie było pobłażania!
Byli ludzie, co do których można było mieć pewność że nie są pod wpływem; byli tacy, którzy mówili że są pod wpływem i proszą o pracę zastępczą- było to akceptowane.
Dzisiaj została tylko "osobówka" - ok. 200 osób, głównie młodych; ciągle dowiaduję się że wpadł kolejny...
A nie pracują tak jak tamci, za moich czasów po 14- 16 godzin na dobę! Teraz rzadko zdarza sie obieg powyżej 10 godzin. Mają tyle wolnego czasu że mogą się "przynapić" i spokojnie wytrzeźwieć...
Problem tkwi tylko w tym, że trzeba trochę pomyśleć i przewidzieć niektóre zdarzenia.
A z tym to już bywa gorzej!
Jak wszyscy widzą - dawniej jeździły w w PKS poczciwe Sany, potem Autosany i Jelcze- niektóre z przyczepkami...
Teraz wszystko co na świecie jest produkowane.
I często jest tak, że młody kierowca, nie mający zbytniego doświadczenia dostaje markowy autobus - zaczyna się szpanerstwo , które nie zawsze dobrze się kończy, pomimo wielu zabezpieczeń i systemów ostrzegawczych, w które są wyposażone współczesne autobusy...
Nikt nie wymyślił bowiem zabezpieczenia przed głupotą!