lucyfer Napisał(a):
>
> Owszem, ale zakładasz tu dojrzałość sądów. A
> jaką dojrzałość życiową mogą mieć asesorzy
> w wieku dwudziestukilku lat? A przez ile czasu
> orzekali w całkiem poważnych sprawach?
Masz rację, ale to bardzo szeroki, systemowy problem. Niedawno Sąd Najwyższy orzekł, że asesorzy to nie to samo co niezawiśli sędziowie i dał ustawodawcy termin do sanacji tych niedoróbek w ustawie o ustroju sadów powszechnych. Inaczej ich orzeczenia będą nieważne z mocy prawa.
>
> Poza tym w naszym państwie istnieje brzydki
> obyczaj naginania prawa zawsze na korzyść
> państwa, mimo że nawet wykładnia SN tego
> zabrania w sprawach np. fiskalnych. Ale to nie
> przeszkadza NSA się do tego nie stosować.
Pozostaje SN, bo on jest ważniejszy niż NSA.
>
>
>
>
> Dam Ci taki kontrprzykład z Australii -
> jegomość się nie zatrzymał do kontroli
> policyjnej i ścigały go radiowozy (a dokładniej
> - eskortowały, żeby nie narażać postronnych).
> Zarządzono blokadę drogi kilka km dalej. I
> funkcjonariusz śpieszący się na tę blokadę
> zginął w wypadku - wyleciał z drogi.
> Jegomościowi postawiono zarzut nieumyślnego
> zabójstwa.
U nas też jest przepis o nieumyślnym spowodowaniu śmierci.
>
> A z naszego podwórka - u mnie na wsi jest sieć
> hydrantów pożarowych. Oczywiście w znacznym
> stopniu ogołoconych przez "złomiarzy" z
> aluminiowych przyłączek do węży. Nawet ich
> łapano, ale sądy ich zwalniały bo wartość
> tego "złomu" (bo tłukli na kawałki) była
> mniejsza niż 250 zł (tyle mniej więcej
> kosztował komplet złączki z deklem w sklepie
> pożarniczym).
Są jeszcze takie konstrukcje prawne jak przestępstwo ciągłe - wtedy "kawałki" <250 zł tworzą razem przestępstwo.
>
> Ale pewnego dnia kilka ulic dalej był pożar domu
> i straż nie mogła dobrać z tego powodu wody.
> Jeden ze strażaków uległ ciężkim poparzeniom
> wynosząc z płomieni poszkodowanych. Na świecie
> za taką kradzież delikwent by dostał z
> solidnego paragrafu za "uszkadzanie instalacji,
> urządzeń i wyposażenia przeznaczonego do
> ratowania mienia, zdrowia i życia ludzi". Ale nie
> u nas. A chodzi mi po głowie, że i taki paragraf
> w polskim prawie widziałem - to prawda?
Można by próbować z przepisu o narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
To takie moje luźne dywagacje. Trzeba znać akta sprawy ( tak zawsze odpowiada szanujący się prawnik
).
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2008-11-24 18:32 przez Wiesiek..