Wiesiek. Napisał(a):
-------------------------------------------------------
>
> Nie muszą w języku ustawy istnieć takie dwa
> słowa, by istniał podział. Ten podział,
> owszem, wynika z definicji, opisu czynu i jego
> skutków, ale z pewnością nie jest nieformalny.
> > Na zasadzie a contrario, to Kruk się nie
> nawalił
> > jak szpak
>
> Widzisz, nie-prawnicy często uważają, że
> prawo ma "toczka w toczkę" opisywać wszystkie
> rodzaje stanów faktycznych. Prawo europejskie to
> nie common law i nie system precedensów. Pewne
> rozwiązania prawne wynikają z prawa jako
> systemu, umiejętności czytania przepisów,
> wzajemnego ich powiązania, wnioskowania a minori
> ad maius i a maiori ad minus, czy też a
> contrario-dlatego też sama ekstensywna
> znajomość przepisów niewiele daje.
Owszem, ale zakładasz tu dojrzałość sądów. A jaką dojrzałość życiową mogą mieć asesorzy w wieku dwudziestukilku lat? A przez ile czasu orzekali w całkiem poważnych sprawach?
Poza tym w naszym państwie istnieje brzydki obyczaj naginania prawa zawsze na korzyść państwa, mimo że nawet wykładnia SN tego zabrania w sprawach np. fiskalnych. Ale to nie przeszkadza NSA się do tego nie stosować.
> Zależy czy tłumaczenie ma być "potoczne",
> czy też typowo prawnicze.
Prawda.
> Weźmy takie słowo "pierogi"-chyba nie można
> go przetłumaczyć jednym słowem... Spotkałem
> się z następującym tłumaczeniem: "boiled dough
> pockets filled with meat/cheese/fruit"
W kulinariach się nie wypowiem, bo to moja wyjątkowo słaba strona.
> Jest trochę racji w tym co piszesz, ale lepsze
> jest ostre rozróżnienie, bo przy takim
> rozstrzyganiu które przedstawiłeś mogło by
> dochodzić do... hmmm... powiedzmy
> "niejednolitości orzecznictwa"
. Te 250 zł
> dotyczy rozróżnienia czy np. kradzież jest
> przestępstwem ( prokurator), czy wykroczeniem (
> policyjny akt oskarżenia czy nawet prywatny w
> postępowaniu przed sądem grodzkim).
Wszystko by było OK, gdyby w polskim prawie i orzecznictwie uwzględniano ciągi przyczynowo skutkowe. A często tak nie jest, karze się za wykroczenie będące przyczyną całego lawinowego ciągu zdarzeń, kończących się tragedią.
Dam Ci taki kontrprzykład z Australii - jegomość się nie zatrzymał do kontroli policyjnej i ścigały go radiowozy (a dokładniej - eskortowały, żeby nie narażać postronnych). Zarządzono blokadę drogi kilka km dalej. I funkcjonariusz śpieszący się na tę blokadę zginął w wypadku - wyleciał z drogi. Jegomościowi postawiono zarzut nieumyślnego zabójstwa.
A z naszego podwórka - u mnie na wsi jest sieć hydrantów pożarowych. Oczywiście w znacznym stopniu ogołoconych przez "złomiarzy" z aluminiowych przyłączek do węży. Nawet ich łapano, ale sądy ich zwalniały bo wartość tego "złomu" (bo tłukli na kawałki) była mniejsza niż 250 zł (tyle mniej więcej kosztował komplet złączki z deklem w sklepie pożarniczym).
Ale pewnego dnia kilka ulic dalej był pożar domu i straż nie mogła dobrać z tego powodu wody. Jeden ze strażaków uległ ciężkim poparzeniom wynosząc z płomieni poszkodowanych. Na świecie za taką kradzież delikwent by dostał z solidnego paragrafu za "uszkadzanie instalacji, urządzeń i wyposażenia przeznaczonego do ratowania mienia, zdrowia i życia ludzi". Ale nie u nas. A chodzi mi po głowie, że i taki paragraf w polskim prawie widziałem - to prawda?
One good turn deserves another