Witaj! Zaloguj Utwórz nowy profil KSO korkonet.biz Korkonet.info

Zaawansowane

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

12 sie 2007 - 15:01:44
lucyfer napisał(a):

> Ślepe nie, stosowanie się - tak. Oczywiście przepisy wszystkich
> sytuacji nie uregulują i nie przewidzą, dlatego jeszcze trzeba
> myśleć.

O to to.

> Dowcip leży w czym innym - niestety znowu muszę wrócić do tego,
> że cały świat postrzegasz przez jego realizację w polskich
> warunkach, czyli w krzywym zwierciadle.

Tu mieszkam i tak będzie najpewniej aż do śmierci. Wierzę w to, że socjalizm to choroba, nie przez to, że jest utopijny, ale przez naturę ludzką. Wcześniej czy później doprowadzi do bankructwa państwa.

> Jeżeli przepisy są dobre, to w 99% wypadków możesz je na ślepo
> stosować bez żadnych problemów. Mało tego, jeżeli są stabilne,
> to większość z nich wyssiesz z mlekiem matki, obserwując w
> miarę dorastania zachowania innych.

Zgadzam się. Problem jest z definicją, które są "dobre". Mnie przekonuje opinia, że dobre są te, które wysołują pozytywne skutki, nie naruszając godności człowieka, a nie te, które są teoretycznie dobre, ale zawsze prowadzą do fatalnych powikłań.

> Ano bo na świecie przepisy się generalnie
> tworzy pod kątem "dobra społecznego" - tak, w kapitaliźmie
> także, choć zapewne ciężko Ci w to uwierzyć. I dlatego tworzy
> się je jako spójną całość, z jednym celem.

A co to takiego "dobro społeczne"? Jakaś definicja istnieje? Określenie jest chwytliwe, ale ważne jest to, co ono określa. Czy "dobrem społecznym" jest chronienie prawa własności jako nienaruszalnego (oczywiście osiągniętego uczciwie, cokolwiek to znaczy), czy może "bardziejszym dobrem społecznym" byłoby odebranie całego majątku Billa Gatesa i rozdanie go "potrzebującym" (tysiące ludzi mogłoby się poddać kosztownemu leczeniu ratującemu im życie, poprawiłoby to byt tysiącom żyjącym na granicy ubóstwa)?

> W Polsce przepisy są stale manipulowane i przerabiane tak, żeby
> jakaś grupa interesów, aktualnie u wpływów, mogła mieć
> wygodniej i łatwiej. Ponieważ te grupy się stale zmieniają, to
> i prawo za tym podąża.

Pół biedy, że tak jest. Cała bieda w tym, że tylko tacy ludzie są u władzy. W końcu mamy demokrację. Rządzi zasada: "wybierzesz nas, to zyskasz na tym, że ho ho!". Na razie jest co rozkradać, więc nic się nie zmienia.

> A jakby powiedział, że zlikwiduje ograniczenia prędkości? grinning smiley

Słuszna uwaga. Mnie akurat ograniczenia prędkości nie są do niczego potrzebne. Oczekują ich raczej piesi, którzy się boją albo ludzie, którzy nie jeżdżą zbyt szybko, bo nie mają czym. No i osoby starsze, które w ogóle lubią, gdy rzeczywistość bezpośrednio wokół nich zmienia się powoli. gdyby nie było ograniczeń prędkości, to kataklizmu żadnego by nie było.

> Nie, zmiany rzeczywiście zmierzają w stronę ostrzejszego
> rygoru, ale sami kierowcy to wymusili. Póki "ekstremistów" było
> stosunkowo mało, radzono sobie z nimi bez zmian prawa, na
> bieżąco. Ale potem ich liczba zaczęła rosnąć i już na bieżąco
> się nie dawało, stąd zmiany "systemowe".

Co ma rygor do obniżenie granicy z 60 do 50? Jak ktoś pędzi po mieście 150 km/h to co za różnica?

> Wtedy z małych samochodów najmocniejszy był Golf
> GTI, z "zawrotną" mocą bodaj 115 KM. I kombinacja Golf GTI +
> kierowca <25 lat dawała najdroższą możliwą polisę OC, droższą
> niż za wielkie BWM w rękach 50 latka.

Czyli już wtedy był przymus posiadania OC. Moim zdaniem, gdyby zabronić posiadania polisy OC wypadków i ofiar byłoby mniej.

> A o ile zwiększanie przyśpieszenia aut (do poziomu 6-8 sekund)
> można uzasadnić kwestiami podnoszenia bezpieczeństwa, to
> zwiększanie prędkości maksymalnej, gdy w zdecydowanej
> większości krajów wynosi ona 130 km/h, jest powodowane
> wyłacznie marketingiem i zwiększaniem sprzedaży.

Skoro sa chętni, to się sprzedaje. Samochody są od tego, żeby podróżować szybko, czas to pieniądz. A że są tacy, co śmigają 300? Cóż, normalność to w istocie rzeczy przeciętność, co oznacza, że musi być jakiś margines, który "odstaje". Inna sprawa, gdzie takie osobniki się "realizują".

> Dlatego już dawno mnie taksówkarze nauczyli, że na Perifie
> najszybciej jedzie prawy pas.

Skoro zjazdy są tylko po proawej stronie, to nie dziwota. W Warszawie najszybsze są (wg mnie) środkowe, lewe zapchane czekającymi na skręt w lewo, a prawe potrafią się szybko kończyć (np. Grochowska).
Ktoś na jakimś forum napisał, że w Polsce najlepiej jeździć prawm pasem, bo fotoradary są wycelowane w lewy, "najszybszy".

> Patrz wyżej - zastrzelisz ich?

Oczywiście, że nie, uważam, że zachowanie było akceptowalne. ale gdyby coś takiego przytrafiało mi się codziennie, to straciłbym pewnie cierpliwość. Taksówkarzy już prawie nie wpuszczam na swój pas, bo zachowują się jak szczeniaki. I to z premedytacją.
Sam kilka razy (2, może 3) przyblokowałem swój pas, żeby przepuścić jadącego z naprzeciwka, chcącego skręcić w lewo i blokującego ruch na swoim pasie (dwupasmowa, jeden pas w każdym kierunku). Nikt na mnie nie trąbił, pełna kultura.

> Zdecydowanie nie. Natomiast jeżeli widzisz pojazd oznakowany
> jako "inwalidzki" nie przychodzi Ci czasami do głowy, żeby mu
> ułatwić życie? Tak samo w wypadku ciężarowki czy autobusu, albo
> "maluszka"? I w tym celu zrezygnować z jakiegoś "święcie" ci
> przysługującego prawa? Korona z głowy spada?

Na ogół taki znaczek jest z tyłu albo z przodu, więc go nie widzę. Reaguję adekwatnie do sytuacji i mojego humoru. Autobusy wpuszczam prawie zawsze, a ciężarówki różnie, najczęściej w mieście, poza miastem bardzo rzadko, na moście Grota-Roweckiego wpuszczam wszystkich jak leci, bo wiem, jak tam np. ciężko zmienić pas z prawego, żeby pojechać prosto. Oczywiście nie za "darmo" (lubię mieć satysfakcję, że moja uprzejmość jest dostrzegana, egoistą jestem z założenia), ale i tak trafiają się tacy, co nie podziękują.

> Patrz wyżej. Nasza tolerancja różni się tym, że ja jestem
> skłonny tolerować błędy innych, ale nie premedytowane
> stwarzanie zagrożeń, a Ty na odwrót.

A skąd wiesz jaki ja jestem? Nie patrzę na to, kto ten ktoś jest, ale jak się zachowuje. Jak samochód stoi grzecznie na swoim pasie i czeka na lukę, to wpuszczam prawie bez wahania (zależy od mojego nastroju, taki już mam paskudny charakter), wszystko jedno czy to taksówkarz, azjatka w rozwalającym się gruchocie, Mercedes S-klasse czy autobus. Ale jak ktoś włącza migacz i od razu się wpycha, to jadę twardo przed siebie i zrobię "wszystko", żeby go nie wpuścić, może sobie być i inwalidą I grupy. To, że ktoś bije Murzyna nie znaczy jeszcze, że jest rasistą. To JA mam przywilej okazania mu wspaniałomyślności i ustąpienia pomimo tego, że mam pierwszeństwo, a nie obowiązek przepuszczenia, bo to inwalida więc trzeba z nim inaczej, niż ze zdrowymi.
Ale moje spostrzeżenia są takie, że to na ogół ludzie starsi zachowują się zupełnie nieprzewidywalnie. Opisywałem, jak starszy facet na parkingu podziemnym w hipermarkecie zaczął nagle cofać, chociaż stałem za nim z 5 m? Nawet nie spojrzał w lusterko, musiał cofnąć, bo wjechał w uliczkę zastawioną przez inny samochód, to zaczął cofać, co go to obchodzi, że ktoś za nim jechał? Albo jakiś dziadek zjeżdżał ze ślimaka na Wisłostradę, ja też zjeżdżałem, ale innym ślimakiem, miałem pierwszeństwo (przerywano-ciągła linia na drodze i zdaje się znak pionowy podporządkowania dla niego), a dziadek nawet się nie rozejrzał, czy coś nie jedzie, wjechał mi z 7 m przede mną. Takich ludzi też mam tolerować i okazywać zrozumienie?

> Zanim wydasz większe pieniądze na lepsze żarówki, lepiej
> sprawdź stan odbłyśników reflektorów. Jeżeli mają kilka lat, są
> duże szanse że Ci zmatowiały i lepsze żarówki wiele nie dadzą.
> Przyzwyczaiłem się już do tego, że co kilka lat wymieniam
> kompletne lampy (w Uno np. co 4-6, sztuka kosztuje ok. 100 zł)
> i to daje znacznie lepszy efekt, niż wzmacnianie żarówek. Na
> luksometrze względna poprawa to z 3-4 na 7-9. Warto też
> sprawdzić stan styków w "kostkach" żarowek, robią je coraz
> gorsze, więc pod wpływem temperatury żarówek tracą sprężystość,
> zaczynają się grzać "prądowo", co powoduje elektrokorozję i
> spadki napięć.

Dzięki za radę. Zacznę od żarówek, bo wyjdzie taniej, a i tak będę musiał niedługo je wymienić. Jak nic nie pomogą, to wtedy pewnie lampy do wymiany. Sztuka używana do jakieś 250 zł, a nowe - strach myśleć.

> Ale niestety to jest syndrom współczesnego świata - zalew
> masowej tandety, w każdym wymiarze i przekroju, nie tylko
> towarowym, ale i ludzkim.

Pytanie tylko, czy powinno się dopasowywać prawo? Sprawiedliwość jest jedna od zawsze, a teraz się okazuje, że jak się ukradnie coś wartego mniej niż 250 zł, to policja tego nie ściga, bo to znikoma szkodliwość i sąd od razu takiego wypuści.

> Artykuł jest bardzo jasny. A właśnie to on daje sądowi prawo
> interpretacji, bo od tego są sądy. To tylko u nas się coraz
> bardziej samoograniczają do roli mechanicznej "wagi
> paragrafów", przez co w zasadzie za chwile je można będzie
> zastąpić prymitywnymi programami komputerowymi - jeżeli
> środowisko sędziowskie się nie opanuje.

Owszem, jest to potężny oręż, ale jak to zwykle bywa z ogólnymi przepisami ma to działanie także negatywne: sądy mogą skazywać ludzi na współsprawstwo chociażby za to, że nie jechali wystarczająco blisko prawej krawędzi jezdni i ktoś jadący z naprzeciwka, kto musiał wjechać na ich pas nie mógł bezpiecznie tego zrobić.
Ja kiedyś minąłem się z radiowozem o kilka centymetrów w mieścinie pod Warszawą: przede mną jechała ciężarówka więc w zasadzie nic nie widziałem, radio grało, więc niewiele słyszałem, w pewnym momencie zjechała lekko na prawo, no to ja w lewo, żeby zobaczyć dlaczego taki korek, no i się okazało, że jechał radiowóz na sygnale. Jakby doszło do kolizji, to pewnie ja byłbym winny, bo powinienem słyszeć radiowóz i nie jeździć po swoim pasie jak mi się podoba.

> Uważam, że to coś bardzo złego (patrz wyżej), ale znajdź mi
> sposób, jak to opanować.

Moim zdaniem nie da się. Po prostu chciałem pokazać, że nie wszyscy inwalidzi to niewinne owieczki i sam znaczek niewiele dla mnie znaczy. Podobno nie szata zdobi człowieka...

> W chwili, kiedy jedynym miernikiem
> świata uczyniono zysk materialny, wszystko mu się
> podporządkowuje, a od wieków wiadomo, że najwięcej się zarabia
> na taniej tandecie, oszustwie i kombinatorstwie.

Co do taniej tandety, to tutaj jest chyba nieźle pokazany sposób rozumowania biednych: [ur=http://bugcity.pl/index.php?strip_id=36#komiks](DE)natura(t)[/url].

> I ono zawsze było, tylko że zawsze je tępiono, a teraz od
> kilkunastu lat - co bardzo niebezpieczne - zaczęto je
> gloryfikowac i traktować jako "przedsiębiorczość".

Bo ludzie bardziej wierzą w etykiety, a nie zawartość ukrywaną pod tym określeniem. Słownictwo parszywieje. I mój "ulubiony" przykład: niektórzy uważają, że "sprawiedliwość społeczna" to rzeczywiście sprawiedliwość.

> Ale do tego w PL by trzeba było rozwalić całe lobby szkół nauki
> jazdy. Tak wiele lat temu zrobili Francuzi - wprowadzili nowe
> wymagania, dali okres przystosowawczy, po którym zabrali
> uprawnienia wszystkim szkołom, a potem przywrócili tylko tym,
> które spełniały nowe wymagania.

No to trzeba rozwalić. Jak trzeba leczyć, to nie ma co patrzeć, czy pacjenta zaboli.

> A.... to tu Cię boli grinning smileygrinning smileygrinning smiley

Ale to nie ma wpływu na moje poglądy.

> Bo TU nie obowiązują wyroki sądów i KD, one sobie ustalają
> własne prawa.

Wyrok sądu jest wiążący dla TU, tyle, że akurat ten ubezpieczyciel miał formularze komputerowe, które nie pozwalały wprowadzić takiego czegoś, jak całkowita wina ich klienta.

> A artykuł jest prosty - jeżeli widzisz, że może się stać
> szkoda, to masz dążyć we wszelkim racjonalnie możliwym zakresie
> do zapobieżenia jej powstania. Przez racjonalny rozumiem że nie
> w sposob, powodujący powstanie innej większej szkody, ale
> mniejszej - tak.

Czyli: ktoś mi wyjechał tuż przed maskę, ja, żeby zminimalizować straty (cały przód mojego samochodu, jego bok) muszę wjechać na sąsiedni pas i skasować bok samochodu niewinnego człowieka, a ten wariat sobie pojedzie. Za naprawę swojego pojazdu zapłacę oczywiście ja, bo nie mam AC i być może za naprawę samochodu niewinnego człowieka, a sprawca nieustalony. A jak wjadę mu w kuper, to będzie współsprawstwo, bo mogłem zjechać na krawężnik i rozwalić sobie zwieszenie, zamiast kasować dwa pojazdy?
Otwarta droga do nadużyć, nie uważasz?

> Gdyby ludzie myśleli, to w zasadzie ten przepis, oraz kilka
> innych, ustalających sprawy arbitralne - jak że pierwszeństwo
> jest z prawej, a nie z lewej strony i że to czerwone światło
> oznacza stop, a zielone jedź - wystarczyłby za cały kodeks. Ale
> ponieważ ludzie coraz mniej myslą, to przepisy się coraz
> bardziej usiłuje uszczegółowiać.

A może mniej myślą dlatego, że prawo jest coraz bardziej szczegółowe? Po co myśleć, jak wystarczy stosować się do kilku reguł?

> Ale to wracamy do kwestii, że on zwyczajnie nadużywa dostępnych
> rozwiązań i problemem nie jest kwestia inwalidztwa, tylko
> psychiki.

A może w społeczeństwie istnieje przyzwolenie na pobłażanie tego typu ludziom tylko z tego powodu, że są kalekami? Kiedyś czytałem wszystko, co mi wpadło w ręce i był jakiś list chyba do jakiegoś pisma. Pisała dziewczyna, że jej brat, który jest kaleką ją kiedyś zgwałcił, później przychodził do niej coraz częściej, aż w końcu przyprowadził kolegę, żeby się z nią przespał, dostał za to magnetofon i kilka kaset. Ona się skarżyła, że nie może powiedzieć nic rodzicom, bo oni się trzęsą nad jej bratem i jej po prostu nie uwerzą, a ona przecież nie udowodni tego.
Podejście na zasadzie "to biedny człowiek, pokrzywdzony przez los, trzeba mieć dla niego zrozumienie" nie jest najlepsze, bo nadużywanie nie bierze się samo z siebie, ale z przyzwolenia na "trochę więcej".

> To ostatnie - wszędzie tak jest.

Ale poza tym mają się stosować do wszystkich przepisów,które obowiązują na drodze. I to nie ma nic wspólnego z nietoleracją takich osób - nie radzą sobie, to niech nie jeżdżą, obniżanie wymagań nie jest właściwym postępowaniem.

> Nie mówimy o jego punkcie widzenia, tylko o mierze obiektywnej.

A ja akurat odwrotnie. No to się nie dogadaliśmy.
Temat Autor Wysłane

Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

13Homer 03 sie 2007 - 08:23:23

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

Nemo 03 sie 2007 - 15:07:35

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

lucyfer 03 sie 2007 - 21:03:28

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

Marcus 04 sie 2007 - 20:38:25

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

lucyfer 04 sie 2007 - 22:08:12

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

13Homer 04 sie 2007 - 22:56:18

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

lucyfer 05 sie 2007 - 09:13:42

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

13Homer 05 sie 2007 - 10:23:39

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

lucyfer 05 sie 2007 - 12:09:46

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

13Homer 05 sie 2007 - 13:19:33

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

lucyfer 09 sie 2007 - 21:12:56

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

tomek 10 sie 2007 - 00:51:45

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

lucyfer 10 sie 2007 - 10:47:01

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

13Homer 10 sie 2007 - 16:48:39

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

lucyfer 11 sie 2007 - 19:14:20

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

13Homer 11 sie 2007 - 20:21:52

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

lucyfer 12 sie 2007 - 10:50:49

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

13Homer 12 sie 2007 - 15:01:44

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

lucyfer 15 sie 2007 - 15:20:20

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

13Homer 16 sie 2007 - 22:47:21

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

aniołek 16 sie 2007 - 23:20:25

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

lucyfer 17 sie 2007 - 00:06:19

Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!

13Homer 17 sie 2007 - 10:06:37



Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować