13Homer napisał(a):
> Gdyby ktoś tych na drodze Warszawa-Leszno poinformował znakiem
> "Brak znaków drogowych" to zapewne byłoby inaczej. Polityka na
> zasadzie: "mieli to od dziesiątek lat, a teraz im to zabierzemy
> i nic nie powiemy ani nie ostrzeżemy" to zła polityka. Co
> innego zlikwidować państwową straż pożarną z dnia na dzień, a
> co innego powiedzieć: "z końcem przyszłego roku likwidujemy
> straż, będziecie musieli sami sobie radzić".
Widzisz, jedna z podstawowych różnic między Polską, a UE generalnie polega na tym, że gdy UE coś planuje, to robi to z wyprzedzeniem od lat do dekad. Po to, żeby kraje członkowskie mogły się solidnie przygotować do "godziny zero". A w Polsce nikt na to nie zwraca uwagi, a potem w ostatniej chwili robi się rwetes, wprowadza się rozwiązania w ogóle nie sprawdzone, a rzadko przemyślane, głównie pod kątem tego, żeby zarobiły zaprzyjaźnione spółeczki.
> A może w przypadku tego reportażu w rzeczywistości było
> odwrotnie: "część ludzi jest przerażona, ale wielu jest
> zachwyconych"? W przeciwnym wypadku raczej długo by takie
> miasta się nie ostały, a i nowych by nie przybywało.
Nie bierzesz pod uwagę jednego aspektu, który ogromnie sprzyja takim rozwiązaniom, a we współczesnym świecie jest coraz silniejszy - krotkofalowych oszczędności. Na znakach i sygnalizacji. Efekty dlugofalowe dadzą się obliczyć za kilkanaście lat, ale już dzisiaj można się wyborcom chwalić, jak to się oszczędziło. A z ewentualnych strat za kilkanaście lat będą się tlumaczyć inni.
Pisałeś gdzieś o braku oznakowania poziomego. Na całym świecie droga pozbawiona choćby linii rozdzielającej (nie mówiąc o bocznych), uznawana jest za niepełnowartościową i jest na niej wprowadzane dodatkowe ogrniczenie prędkości. U nas ponad polowa dróg, to drogi niepełnowartościowe, a ograniczenia nie ma.
One good turn deserves another