13Homer napisał(a):
> O to to! O to właśnie chodzi! Ale jeden znak "Brak znaków na
> długości 10km" czy "Nieoznaczone skrzyżowania" by wystarczyło.
> No, problemu całkowicie by nie rozwiązało, ale wypadki nie
> byłyby masowym zjawiskiem. Zawsze się trafi jakiś idiota, co
> poradzić.
Niestety takich idiotów przybywa, a stopień, w jakim im odbija robi się coraz bardziej przerażający. I póki nie ma wystarczająco policji na drodze, żeby ich zniechęcić strachem przed utratą PJ, niestety trzeba stosować inne rozwiązania.
> Przeczytaj cały artykuł (najnowszy "Najwyższy Czas!"), tu nie
> chodzi o oszczędności,
Bo nikt Ci się do tego wprost nie przyzna. To, o czym pisałem, że "wykażą przed wyborcami" zawsze zrobią dookoła, chwaląc sie inną inwestycją zrobioną z owych "oszczędności", ale o nich wprost nie mówiąc.
A za oszczednościami strasznie gonią, czy możesz sobie wyobrazić, że od kilku lat w Anglii jest problem z wycinaniem krzaków zasłaniajacych znaki drogowe? Gminy przestały to robić, twierdząc że nie mają na to pieniędzy.
> ale o zmuszenie (?) ludzi do
> zachowywania się odpowiedzialnie na drodze, a nie do ślepego
> patrzenia na znaki czy sygnalizator.
> Ile to razy widziałem ludzi stojących na przejściu wpatrzonych
> w sygnalizator, jak zapala się zielone, to od razu noga na
> przejście, "mam zielone, więc mam pierwszeństwo, no to idę",
> bez rozejrzenia się, czy przypadkiem nie zbliża się jakiś
> wariat, albo czy ktoś nie wpadł w poślizg na plamie oleju.
> Sprawcą będzie oczywiście kierowca, ale może byłaby jedna
> ofiara mniej. Ja też tak robiłem, i nadal zdarzy mi się tak
> zrobić. Odruchy i przyzwyczajenia to czasami wróg a nie
> przyjaciel.
To uważaj jako kierowca, jeżeli pojedziesz na zachód. Tam w wielu krajach piesi włażą Ci pod koła nawet się nie zastanawiając. Bo to Ty, jako kierowca, zbliżając się do pieszego który stoi przy drodze i może na nią wejść, masz zwolnić na tyle, żeby móc się zatrzymać. I nie ma tłumaczenia.
Nawet we Francji i Portugalii, gdzie tradycyjnie przejście przez jezdnię było stresującym przeżyciem. I w końcu policja tak zaczęła walić mandaty i zabierać PJ za nieprzepuszczanie pieszych, że teraz i tam, jeżeli pieszy postawi nogę na krawężniku, samochody się zatrzymują.
> A tak, "na całym świecie". Jak ma tylko dwa pasy, to po co znak
> poziomy?
Ano po to, żeby w pogorszonej widoczności nie było wątpliwości, że jesteś na swoim pasie i żebyś mógł sobie zwolnić "moce przerobowe mózgu" na obserwację sytuacji na drodze, a nie tego, czy jesteś na swoim pasie.
> Jak ktoś ma problemy z oceną odległości, to niech
> jeździ komunikacją miejską, bo jeszcze kogoś zabije.
Nigdzie na świecie nie ma obowiązku, aby kierowca niezawodowy miał sprawność szumachera. Jeżdżą ludzie w różnym stanie zdrowia, bo jest im to potrzebne do życia. I dlatego tam sie eliminuje dzicz z drogi, żeby nie zabijała takich, ktorzy po prostu chcą gdzieś spokojnie dojechać.
> Tego typu pasy są najwyraźniej traktowane jako fizyczna
> bariera, bierze się to ze złudnego założenia, że pozostali
> uczestnicy ruchu zawsze stosują się do przepisów: "Nie wolno
> wjeżdżać na przeciwległy pas ruchu? No to nie wjadą na mój, bo
> im nie wolno. Proste.".
No i nie wjeżdząją. Tylko w Polsce wszelkie znaki i przepisy są traktowane jako "luźne wytyczne". A co do fizyczności - rzeczywiście te pasy są wykonywane tak, że jeżeli na nie najedziesz, to słyszysz to i czujesz na kierownicy. Dzięki temu nawet jeżeli się zagapisz, to masz ostrzeżenie.
One good turn deserves another