Re: Niebezpiecznie jest bezpieczniej!
| 09 sie 2007 - 21:12:56 |
13Homer napisał(a):
> Znaki mają ich powstrzymać? Znaki tylko informują, nie można
> zmusić nikogo fizycznie do przestrzegania znaków - nie będzie
> chciał to i tak nie będzie przestrzegał.
Masz jeszcze PJ? O innych znakach, niż informacyjne słyszał?
> Wg Ciebie oszczędnością jest płacenie za usuwanie znaków, które
> już stoją albo przebudowywanie skrzyżowania na rondo?
A wiesz, ile kosztuje rocznie odnawianie znaków?
> To może
> od razu zmniejszenie liczby wypadków to coś niewartego uwagi, a
> chwalenie się tym to cynizm polityków? Czyżby dla Ciebie
> akceptowalne były tylko pozytywne rezultaty osiągnięte w wyniku
> zaostrzania przepisów i zamordystycznego pilnowania ich
> przestrzegania?
Na razie masz wciąż okres przyzwyczajania się ludzi do tego patentu, za wcześnie mówić o faktycznych wynikach.
> To nie pomysł polityków, ale 60-letniego inżyniera ruchu
> drogowego.
Owszem. Tylko że jak mój inżynier RD wpada na jakiś pomysł, to niestety, potem po finansowanie idzie do starosty albo wojewody.
> No to teraz mają tam deptaki dla pieszych, a nie drogi dla
> samochodów.
To się zdecyduj - chesz mieć drogi publiczne, czy tory wyścigowe? Bo dalszy ciąg Twojej argumentacji wskazuje, że jednak tory.
> No to w ruchu drogowym chodzi o jechanie po swoim pasie, czy
> raczej o bezkolizyjne wyminięcie innego uczestnika ruchu?
A nie widzisz, że jedno z drugim się może wiązać?
> Ja
> poza miastem na pustych drogach często jadę środkiem jezdni,
> dwoma pasami jednocześnie. Tak jest szybciej, wygodniej i
> bezpieczniej.
W pewnych warunkach to stosuję, ale rzadko - głównie w nocy na leśnych drogach. I na lokalnych bardzo wąskich - oczywiście, jeżeli nic nie jedzie z przeciwka ani nie chce mnie wyprzedzić.
> W Europie reflektory są asymetryczne, świecą bardziej po
> poboczu, a nie środku jezdni. Może wystarczy trzymać się w
> takim przypadku blisko pobocza?
A nie na odwrót? Świecą tak - _/, więc im dalej od pobocza, tym do wyższej wysokości oświetlają to, co się na nim znajduje.
> Dobrze, że prowadzenie cystern ze środkami żrącymi nie jest im
> potrzebne do życia.
Nie jest - mówimy o normalnym zyciu normalnych ludzi.
> To niech sobie jeżdżą, ale odpowiedzialnie! Jeszcze tego
> brakuje, żeby kogoś zwalniano z odpowiedzialności za
> spowodowanie wypadku tylko dlatego, że ma 70 lat i niedowidzi i
> refleks nie ten albo jest inwalidą i ma niebieską naklejkę na
> szybie.
Nikt go nie zwolni, za to na świecie za to, że w kogoś wjedziesz tylko dlatego "że miałem pierwszeństwo" będziesz miał spore klopoty.
> Prowadzenie samochodu jest dla ludzi pełnosprawnych,
Nieprawda.
> jeśli ktoś taki nie jest, to też może prowadzić, ale bez żadnej
> taryfy ulgowej.
I dlatego na drogach publicznych stosuje się przepisy i ograniczenia dostosowujące styl jazdy do średniego kierowcy w średnim samochodzie, a nie do młodego napaleńca w szpachlowozie. Bo niezdążenie z ucieczką przed pajacem, który łamie wszystkie zasady zdrowego rozsądku "bo muszą mi zjechać z drogi" nie jest żadną tryfa ulgową, a okolicznością obciążającą szaleńca. Kilka lat temu facet, który w Niemczech bawił się szybkim podjeżdżaniem pod tyły samochodów, ktore "dostatecznie szybko" mu nie zjeżdżały z pasa, dostał kilkuletni wyrok i stracił PJ, bo babka jadąca z malymi dziećmi, przerażona widokiem nadlatującego z tyłu ponad 200 km/h na długich i z klaksonem, wypadła na pas rozdzielający i się pokiereszowała.
> Jak ktoś jest pod wpływem alkoholu, czyli ma
> ograniczoną sprawność i refleks, to jakoś nikt nie traktuje
> tego jako okoliczność łagodzącą. Wsiadanie do samochodu, gdy ma
> się ograniczoną zdolność ruchową to sprowadzanie
> niebezpieczeństwa na innych użytkowników ruchu. I to świadome!
Ciekawe.
> Taki kierowca powinien wymagać od siebie więcej niż inni, a nie
> mniej!
Czyli powinien jeździć jak Formuła 0 wśród szaleńców Formuły I?
> Bo jakby było inaczej, to ktoby kontrolował ich przestrzegania?
> Może powinno być tak, jak na parkingach hipermarketu: przepisy
> ruchu drogowego tam nie obowiązują, ale jeśli dojdzie do
> kolizji to rozpatruje się przypadek z punktu widzenia kodeksu
> drogowego, czyli tak, jakby tam te przepisy jednak
> obowiązywały.
Próbowałeś kiedyś wezwać drogówkę do stluczki na parking supermarketu? Spróbuj. Generalnie odmawiają przyjazdu, twierdząc, że jest to teren prywatny. Nie mają racji, bo nawet jeżeli nie obowiązuje tam PRD, to doszło do uszkodzenia mienia i obowiązuje kw, kk i kc.
> Inna sprawa jak się zagapisz, a inna, gdy musisz lekko zjechać
> na przeciwległy pas (ktoś wymuszał pierwszeństwo, dziura na
> drodze). To całkiem rozsądne założenie, że inni też zawsze
> stosują się do przepisów, ale jest też rozsądna zasada
> ograniczonego zaufania.
Oczywiście. Najechanie na pas nie wywołuje żadnych ujemnych skutków, poza przypomnieniem "burczeniem", że jedziesz po pasie.
One good turn deserves another
> Znaki mają ich powstrzymać? Znaki tylko informują, nie można
> zmusić nikogo fizycznie do przestrzegania znaków - nie będzie
> chciał to i tak nie będzie przestrzegał.
Masz jeszcze PJ? O innych znakach, niż informacyjne słyszał?
> Wg Ciebie oszczędnością jest płacenie za usuwanie znaków, które
> już stoją albo przebudowywanie skrzyżowania na rondo?
A wiesz, ile kosztuje rocznie odnawianie znaków?
> To może
> od razu zmniejszenie liczby wypadków to coś niewartego uwagi, a
> chwalenie się tym to cynizm polityków? Czyżby dla Ciebie
> akceptowalne były tylko pozytywne rezultaty osiągnięte w wyniku
> zaostrzania przepisów i zamordystycznego pilnowania ich
> przestrzegania?
Na razie masz wciąż okres przyzwyczajania się ludzi do tego patentu, za wcześnie mówić o faktycznych wynikach.
> To nie pomysł polityków, ale 60-letniego inżyniera ruchu
> drogowego.
Owszem. Tylko że jak mój inżynier RD wpada na jakiś pomysł, to niestety, potem po finansowanie idzie do starosty albo wojewody.
> No to teraz mają tam deptaki dla pieszych, a nie drogi dla
> samochodów.
To się zdecyduj - chesz mieć drogi publiczne, czy tory wyścigowe? Bo dalszy ciąg Twojej argumentacji wskazuje, że jednak tory.
> No to w ruchu drogowym chodzi o jechanie po swoim pasie, czy
> raczej o bezkolizyjne wyminięcie innego uczestnika ruchu?
A nie widzisz, że jedno z drugim się może wiązać?
> Ja
> poza miastem na pustych drogach często jadę środkiem jezdni,
> dwoma pasami jednocześnie. Tak jest szybciej, wygodniej i
> bezpieczniej.
W pewnych warunkach to stosuję, ale rzadko - głównie w nocy na leśnych drogach. I na lokalnych bardzo wąskich - oczywiście, jeżeli nic nie jedzie z przeciwka ani nie chce mnie wyprzedzić.
> W Europie reflektory są asymetryczne, świecą bardziej po
> poboczu, a nie środku jezdni. Może wystarczy trzymać się w
> takim przypadku blisko pobocza?
A nie na odwrót? Świecą tak - _/, więc im dalej od pobocza, tym do wyższej wysokości oświetlają to, co się na nim znajduje.
> Dobrze, że prowadzenie cystern ze środkami żrącymi nie jest im
> potrzebne do życia.
Nie jest - mówimy o normalnym zyciu normalnych ludzi.
> To niech sobie jeżdżą, ale odpowiedzialnie! Jeszcze tego
> brakuje, żeby kogoś zwalniano z odpowiedzialności za
> spowodowanie wypadku tylko dlatego, że ma 70 lat i niedowidzi i
> refleks nie ten albo jest inwalidą i ma niebieską naklejkę na
> szybie.
Nikt go nie zwolni, za to na świecie za to, że w kogoś wjedziesz tylko dlatego "że miałem pierwszeństwo" będziesz miał spore klopoty.
> Prowadzenie samochodu jest dla ludzi pełnosprawnych,
Nieprawda.
> jeśli ktoś taki nie jest, to też może prowadzić, ale bez żadnej
> taryfy ulgowej.
I dlatego na drogach publicznych stosuje się przepisy i ograniczenia dostosowujące styl jazdy do średniego kierowcy w średnim samochodzie, a nie do młodego napaleńca w szpachlowozie. Bo niezdążenie z ucieczką przed pajacem, który łamie wszystkie zasady zdrowego rozsądku "bo muszą mi zjechać z drogi" nie jest żadną tryfa ulgową, a okolicznością obciążającą szaleńca. Kilka lat temu facet, który w Niemczech bawił się szybkim podjeżdżaniem pod tyły samochodów, ktore "dostatecznie szybko" mu nie zjeżdżały z pasa, dostał kilkuletni wyrok i stracił PJ, bo babka jadąca z malymi dziećmi, przerażona widokiem nadlatującego z tyłu ponad 200 km/h na długich i z klaksonem, wypadła na pas rozdzielający i się pokiereszowała.
> Jak ktoś jest pod wpływem alkoholu, czyli ma
> ograniczoną sprawność i refleks, to jakoś nikt nie traktuje
> tego jako okoliczność łagodzącą. Wsiadanie do samochodu, gdy ma
> się ograniczoną zdolność ruchową to sprowadzanie
> niebezpieczeństwa na innych użytkowników ruchu. I to świadome!
Ciekawe.
> Taki kierowca powinien wymagać od siebie więcej niż inni, a nie
> mniej!
Czyli powinien jeździć jak Formuła 0 wśród szaleńców Formuły I?
> Bo jakby było inaczej, to ktoby kontrolował ich przestrzegania?
> Może powinno być tak, jak na parkingach hipermarketu: przepisy
> ruchu drogowego tam nie obowiązują, ale jeśli dojdzie do
> kolizji to rozpatruje się przypadek z punktu widzenia kodeksu
> drogowego, czyli tak, jakby tam te przepisy jednak
> obowiązywały.
Próbowałeś kiedyś wezwać drogówkę do stluczki na parking supermarketu? Spróbuj. Generalnie odmawiają przyjazdu, twierdząc, że jest to teren prywatny. Nie mają racji, bo nawet jeżeli nie obowiązuje tam PRD, to doszło do uszkodzenia mienia i obowiązuje kw, kk i kc.
> Inna sprawa jak się zagapisz, a inna, gdy musisz lekko zjechać
> na przeciwległy pas (ktoś wymuszał pierwszeństwo, dziura na
> drodze). To całkiem rozsądne założenie, że inni też zawsze
> stosują się do przepisów, ale jest też rozsądna zasada
> ograniczonego zaufania.
Oczywiście. Najechanie na pas nie wywołuje żadnych ujemnych skutków, poza przypomnieniem "burczeniem", że jedziesz po pasie.
One good turn deserves another
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.