Pierwsze pytanie: czy policjanci mówili mu po imieniu (Wacku), czy per panie Wacku?
Ta druga forma jest (fortunnie czy nie) przyjęła się powszechnie w drogówce i nie swiadczy o jakiejs szczególnej zażyłosci.
Jeżeli mówili wprost po imieniu, można cos podejrzewać. Formalnie według prawa policja może na Kolską zawieźć każdego, kto nawet we własnym domu przekroczył 0,2 promila. Wystarczy, że współmalżonek ich wezwie.
W takiej sytuacji spodziewałbym się Kolskiej. Niekoniecznie w bransoletkach, jeżeli pacjent nie był agresywny. Tak, że też jestem głupi. Poszkodowany z Fiata może zawsze zatelefonować/udać się na Waliców i poprosić o informację o postępach sprawy. Policjant chwilowo nie pomoże, bo jest w Holandii, nie wiem, kiedy wróci.
A mam pytanko z Twojej beczki - czy możliwe jest, żeby na skrzyżowaniu swiatło czerwone zapaliło się przez żółte na kilka sekund, a potem wróciło na zielone? Miałem kilka dni temu taką sytuację - dojeżdżałem do Ronda Zesłańców spod tuneli na Prymasa, na pasie do jazdy w Bitwy Warszawskiej. Zapalilo się żółte swiatło, potem czerwone. Zakładając, że chwilę będzie swiecić, spojrzałem na tytuł Wyborczej sprzedawanej przez gazeciarza. A on wrzasnął - zielone. I rzeczywiscie było - po kilku sekundach czerwonego. Co to mogło być? Omamów nie mam, jechałem z pasażerem.
One good turn deserves another