Witam wszystkich. Mam pytanie właściwie natury prawnej ale po koleji
........... jedzie sobie facet przez Warszawę slalomem
od Łomianek śledzi go drugi kierowca podejrzewając (jak się później okazało słusznie ) że gość jest pijany, dojechali tak do węzła Czerniakowskiego i tam podejrzany o pijaństwo spowodował wypadek w wyniku czego zniszczony został fiat seicento oraz SYGNALIZATOR ŚWIETLNY. Kierowca fiata ranny został odwieziony do szptala , policja , zawiadomiona przez drugiego kierowcę już wcześniej pojawiła się błyskawicznie, spisała pijanego kierowcę, zabrali mu prawo jazdy ( mam nadzieję ) a następnie ................ puścili go do domku !!!!!!!!! . Moje pytanie jest następujące , czy w tym wypadku nie powinni raczej delikwenta odstawić zaobrączkowanego do aresztu ?? lub co najmniej na Kolską ? , przecież gościu miał ok 2 promili w momencie badania a sądząc po amplitudzie jego wahań później ten poziom jeszcze wzrósł. Policjanci nie tylko puścili go wolno ale jeszcze ( mówiąc mu po imieniu) dopytywali się z troską czy da radę dotrzeć do domu. Nie wiem naprawdę co o tym myśleć , daleki jestem od ............ nawet nie będę mówił od czego
, ale koledzy rannego kierowcy fiata wyraźnie zdegustowani wspominali coś o słynnej "pomroczności jasnej"
,........ i innych alternatywnych rozwiązaniach. Pozdrawiam.