m3m napisał(a):
> Lucyferze drogi aluzju poniał!
>
> Po pierwsze szacunek dla tomasc_r4 za męska postawę.
>
Bo ja też z tych dinozaurów jestem, nie poradzę, że tak mnie wychowano.
> Po drugie jego przypadek to kolejny przykład łamania prawa
> przez policję. Chęć ukarania sprawcy wykroczenia w żadnym
> wypadku nie usprawiedliwia bezprawia uprawianego przez
> policje!. Nie ulega chyba niczyjej watpliwości, że jest psów
> obowiązkiem ustalic sprawcę wykroczenia i udowodnic mu jego
> popełnienie. W tym przypadku było to niemożliwe. Samo
> przyznanie się nie jest w polskiej praktyce uznawane za
> wystarczające. Niestety obawa obywateli przed egzekwowaniem
> przestrzegania prawa przez jego strózów rozbisurmaniła ich do
> tego stopnia, że pozwalają sobie na takie numery w pełnym
> przekonaniu o swojej bezkarności.
> Nawet nie chce im sie podejąć próby dostosowania prawa do
> sytuacji wywoływanych fotkami z FR. Po co! Bez tego i tak nikt
> im nie podskoczy i beda nas wszystkich walić.
>
Wszystko się zgadza, poza jednym. To nie policaje tworzą prawo, tylko poślarnia. A policaje potem, podobnie jak zwykli obywatele, trafiają między młot a kowadło, próbując się w tym wszystkim znaleźć. Uwierz mi, że policyjne forum jest pełne wątpliwości i wyjaśnień, jak pogodzić kalekie prawo z nijak do wszystkiego pasującymi rozporządzeniami i wytycznymi przełożonych różnorakich szczebli.
Policaje mogą myśleć o tym paskudnym prawie co chcą, ale służba zmusza ich do jego egzekwowania, nawet w kalekiej postaci.
> Odnosząc sie do klasyfikacji Lucyfera uważam, że tomasc_r4
> zachował sie "staromodnie" a policaje "nowocześnie" więc ja
> traktuje ich tak jak przestępców.
>
Niestety policaje są zmuszani do naginania przepisów, bo inaczej dostaną w kufer z góry. Z tego co czytałem, wcale nie cieszą się z wciśnięcia im fotoradarów, to jest kupa niewdzięcznej pracy.
Wszędzie są ludzie i taborety, w policji jest podobnie. Ale całej z góry bym nie osądzał.
Podobna sytuacja jak w PL była we Francji. Do jakiegoś czasu temu było tak, że policja działała identycznie jak u nas obecnie. Nie przysyłali zdjęcia, tylko wzywali delikwenta do komendy i porownywali "sztukę" ze zdjęciem. Jeżeli się zgadzał, był mandacik. Jeżeli się nie zgadzał, nie miał obowiązku informować, kto prowadził jego pojazd. To było wynikiem zaprzeszłości kulturowej polegającej na tym, że każdy porządny Francuz ma kochankę. I w związku z tym, nie można go było zmuszać do "wsypy". Bo wprawdzie większość żon się tego domyślała, ale czego oczy nie widzą.....
Jakiś czas temu prawo zmienono i zdjęcie przychodzi do domu wraz z mandatem do zapłaty i propozycją punktów. Jeżeli nie widać na nim wyraźnie kierującego, to może wypełnić specjalną część mandatu, gdzie widnieją rubryki na podanie danych osobowych prowadzącego i odesłać mandat policji. I nikt nie ryzykuje wpisywania Kaczora Donalda, bo policaje to sprawdzą i tak mu dadzą popalić, że mu się odechce.
Ale znowu, to nie policaje zmieniły we Francji prawo, tylko parlament.
W Niemczech, jeżeli nie widać Twojej twarzy na zdjęciu, możesz się wyprzeć i mandatu nie zapłacisz. Ale tylko raz. Bo sąd każe Ci założyć książkę przejazdów i będziesz miał obowiązek (jak rzemieślnik za komuny u nas) wpisywać do niej kto, od której godziny do ktorej i skąd dokąd jechał Twoim pojazdem. Bo takie jest prawo.
Jakby nasza poślarnia zajmowała się tworzeniem prawa, a nie przepisów, to by też tak mogło być. No, ale najpierw by musiała zrozumieć, na czym polega istota prawa.
One good turn deserves another