m3m napisał(a):
> Zdaje mi się, że w grę wchodzą tylko
> i wyłącznie:
> - przesłuchanie wszystkich członków zarządu,
> - uchwała zarządu,
> moja wyobraźnia już abberuje w stronę sytacji gdy poszczególni
> członkowie zarządu mają rozbieżne zdania kto kierował.
> papa
> m3m
Widzisz, bo znowu prawo jest dziurawe.
Wprawdzie nie ma czegoś takiego, jak odpowiedzialność zbiorowa, ale na świecie są przepisy uniemożliwające rozmywanie odpowiedzialności na "komitet".
W młodych latach w dalekim kraju ćwiczyłem judo i karate. Po iluś latach było tak, że mnie uczyli starsi instruktorzy, a ja z kolei uczyłem młodzse grupy.
Zasada była prosta - jeżeli narozrabiał najmłodzy, to opr dostawałem ja, a potem mój instruktor. Ja się uczyłem panować nad swoimi, a on nade mną i mnie podobnymi. Proste jak drut - za szkody wyrządzone przez dzieci odpowiedzialność ponoszą rodzice. Przełóż to językiem matematycznym na hierarchie cywilnoprawne. W takim wypadku każdy "rodzic" ma wszelki interes dbać o to, żeby jego "dziecko" nie narozrabiało. A co za tym idzie jego "dziecko" musi tak samo pilnować swojego "dziecka".
Tak funkcjonuje cały cywilizowany świat, poza Polską, gdzie te reguły są rozmyte.
Porównaj samochód do broni. I jednym i drugim można zabić.
I w systemie nieamerykańskim obowiązują pozwolenia na broń. Dopiero majac takowe, można ją nabyć. Opiera się to na zasadzie, że Ty dostajesz, ale Ty musisz jej pilnować. I nikogo nie będą interesowały Twoje tłumaczenia, że 'leżała na biurku i ktoś sobie wziął". Masz prawny obowiązek temu zapobiec. Jeżeli nie zapobiegłeś przez beztroskę czy nieodpowiedzialność to Ty się musisz tłumaczyć.
Taki sam łańcuszek dotyczy firm lizingujących samochody. Firma go lizinguje przedsiębiorstwu X. Jej psim obowiązkiem powinno być takie sformułowanie umowy, żeby przedsiębiorstwo X w razie popełnienia wykroczenia a RD było obowiązane wskazać osobę fizyczną, ktorej powierzyło samochód. I jeżeli umowa jest sformułowana prawidłowo, a przedsiębiorstwo X się ślizga, to przejmuje na siebie odpowiedzialność za wykroczenie. To się w języku prawniczym anglosasów nazywa "indemnification". Jeżeli takiej klauzuli nie zastosowałą firma lizingowa, to ona ponosi odpowiedzialność.
Piszez o tym, jak przydzielić punkty konkretnemu kierowcy. Wcale nie trzeba. Na świecie owe punkty można zamienić na odpowiedzialnośc materialną, po której firmie się odechce kombinować. Taniej jej będzie prowadzić dokładny rejestr przejazdów.
One good turn deserves another