A to tak w temacie.
Jakiś czas temu mój kolega (i Szafirka) - młody szofer - zaskoczony miał dylemat, czy uszkodzić autobus i oszczędzić pasażerów czy uratować sprawcę wypadku i co za tym idzie autobus.. Skończyło się tak, jak na załączonych zdjęciach (poniżej taki mały fotoreportaż) - postanowił uszkodzić autobus i oszczędzić pasażerów, jednak starsza pani po upadku z krzesełka tuż za trzecim pomostem zmarła po ponad 30 minutowej reanimacji. Jej 15 letnia wnuczka w szoku wylądowała w szpitalu. Sprawca - autem uszkodzonym - odjechał z miejsca wypadku (do dzisiaj pozostaje bezkarny). Kierowca autobusu nadal nie jest dopuszczony do kierowania autobusem i pracuje w warsztacie.
Co zrobilibyście na miejscu szofera autobusu w sytuacji, kiedy "tuż przed maską" wyjechałby Wam koleś autem z ulicy podporządkowanej a "za plecami" mielibyście ponad setkę niczego nie podejrzewających pasażerów, którzy zgodnie z umową zapłacili za bezpieczny przejazd z punktu A do B?
Mam nadzieję, że będziecie odważni i opiszecie swoje przemyślenia w tym temacie.
Jeśli nie to wpisujcie tu chociaż numer waszego buta ...
__________________
Pozdrawiam
[||==||][==||==||]
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-10-11 23:09 przez Adas.