Wiesiek. napisał(a):
> Ściganie z urzędu nie oznacza, że policjant chodzi po firmach i
> sprawdza czy nie popełniono przestępstwa.
Oczywiście, że nie oznacza.
> Ściganie z urzędu
> oznacza możliwość i powinność zainicjowania postępowania, kiedy
> organ ścigania poweźmie wiadomość o popełnieniu przestępstwa- a
> to nie jest jednoznaczne z chodzeniem od domu do domu z
> pytaniem czy tam czasem przestępstwa nie było. To absurd.
Nie jest. Ale jeżeli ktoś podaje informację o zaistnieniu przestępstwa, to organy powinny się tym zainteresować. I interesują się, ale na zachodzie. U nas żądają, żeby im przynieść na srebrnej tacy gotowy akt oskarżenia z dowodami procesowymi. Na zachodzie organy je same zdobywają. I tu się różnimy cywilizacyjnie. Do tego nasze organa bawią się w medialne ścigania różnych polityków i niewygodnych ludzi za nigdy potem nieudowodnione czyny, podczas gdy przed nosem odchodzą im miliony wałków, których nie widzą. A, no i zamiast stateczkami, to się bawią laptopami w wannach, niektórzy ćwiczą taniec na laptopach, a inni skaczą po ustawach
Szkoda, że Kashia już tu nie zagląda, to by Ci napisała, jak w Australii wyglądało ściganie oszustów, którzy przez witrynę rolowali Polaków chętnych do pracy. Wystarczyło tylko, że poinformowała urząd imigracyjny, że taki wałek jest robiony - nawet nie musiała podawać swoich danych osobowych.
One good turn deserves another