Nie to miałem na myśli. Chodziło mi o tzw. "ciemną liczbę przestępstw", czyli takich, które nie zostały ujawnione, a to dlatego, że obu stronom ( zleceniobiorcy i zleceniodawcy) to odpowiada. Jeśli zlecę Ci tłumaczenie, Ty dasz mi kwit in blanco, a potem doślesz, albo i nie, wyniki swej pracy, a ja to "wkleję" jako efekt Twojej pracy i uznam że jest git nikogo nie powiadamiając, to na podstawie czego ( jakiej znanej organom ścigania okoliczności faktycznej) należy tu wszczynać postępowanie? Taka tolerancja dla mniejszych i większych "przewałek" powoduje, że po prostu nie ma sprawy. W Szwajcarii za zgłoszenie, ze ktoś chciał popełnić przestępstwo dostałbym dyplom i dumnie powiesił na ścianie mieszkania. W Polsce jest inna mentalność pod tym względem, a praworządny obywatel to dla wielu "kapuś".
Wiesiek