Quote
Uprawnienia do posługiwania się wideorejestratorem lub fotoradarem mają policjanci, którzy odbyli odpowiednie przeszkolenie w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie.
To fragment z .
Kiedyś temat fotoradarów bardzo mnie pasjonował. Miałem oczywiście w tym swój osobisty interes, do którego zresztą dosyć sporo dołożyłem ale sprawiedliwość zwyciężyła.
Ale już poważnie.
Powyższy cytat nic nie mówi o strażnikach miejsko-gminnych.
Przyznam że po zakończeniu mojej przygody z zuchami z Człuchowa zainteresowanie tym tematem u mnie spadło. Wtedy jednak też ten wątek był podnoszony. Generalnie bowiem strażnicy korzystali z wielu formularzy policyjnych, do czego oczywiście nie mieli prawa.
Piszę o tym dlatego że to może być jednym ze sposobów na poprawę swojej sytuacji w walce z tymi organami....
Co nie oznacza że pochwalam wszelkich " wykroczeńców". Dalej uważam że z niektórymi trzeba walczyć...
Tak przy okazji: idę sobie dzisiaj przez miasto. Idę i patrzę...
Wypatrzyłem jadącego "merolka" , niemieckiego z EU zamiast D. ( podobno taka moda teraz nastała).
Wskazałem mu palcem żeby włączył światła, bo jechał w kierunku akurat suszących federalnych....
Po przejściu kilku kroków słyszę za sobą jakiś hałas. Oglądam się i widzę stojącego na jezdni tego merca chodnikiem biegnie za mną jakiś facet ( rozpoznałem go !) obwieszony złotymi "ketami", coś tam wrzeszczy i macha łapami.
Stanąłem, grzecznie poczekałem ; kiedy już do mnie podbiegł zaczął drzeć się ( po niemiecku) że pokazałem mu "fucka". Ja zaś grzecznie tłumaczę że pokazałem tylko aby włączył światełka, bo w tym kraju tak trzeba....
Wyraźnie palcem wskazującym prawej dłoni pokazałem na reflektory.
Gość dalej się wymądrza.
Tymczasem stojący kilkadziesiąt metrów wyżej "federalni" zauważyli stojący na środku jezdni samochód, który całkowicie zatamował ruch, jako że stał przed przejściem dla pieszych kierowanym przez "stopka" ( szkoła), na jezdni wysepka, trudna do pokonania. ...
Podjeżdża radiowóz i pytają o co chodzi. Wytłumaczyłem że pokazałem, a gość się drze....
Akurat młodzi byli, ale znali język i po niemiecku poinformowali gościa że "należy się" 400, 00 zł. za to i tamto.....
To był najkrótszy kurs nauki języka polskiego jaki widziałem w wykonaniu "innostrańca".
Gość nagle zaczął doskonale posługiwać się językiem polskim....
Ja sobie poszedłem dalej, bo już nie bylem potrzebny.
Na odchodne poprosiłem Darka ( tego z EU) aby pozdrowił swojego ojca, mojego dobrego zresztą kolegę...
Za dwie godziny dzwoni tenże mój kolega, dziękuje za pozdrowienia ( młody nie zapomniał !), dziękuje także za nauczkę jaką młodemu zafundowałem.