Witaj! Zaloguj Utwórz nowy profil KSO korkonet.biz Korkonet.info

Zaawansowane

Re: Tak a propos

27 sie 2009 - 14:54:34
wojstan Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> I znowu, intensywnie propagowana przez "merdia"
> "zmyła" z szerokiej gamy działań pozornych.
> I ta "zmyła" załapała w Sejmie gdzie posłowie
> PiS-u (jakoś się temu nie dziwię) potraktowali
> ją poważnie.
> Rozumując logicznie należałoby postąpić
> odwrotnie - zakazać jazdy "po trzeźwemu".
> Czyniąc tak ratujemy życie circa about 5,5
> tysiącom ludzi zabijanych rocznie w wypadkach
> drogowych.
> Zakazując jazdy pijanym ratujemy tylko ~500-600
> osób. Wygląda na to, że po wejściu do gmachu
> Sejmu, posłom przestają funkcjonować mózgi.

Żyjemy w czasach, gdy od tego czy coś jest racjonalne i sensowne, większe znaczenie ma czy jest "medialne i statystyczne".

Media na razie nie dobrały się do innego istotnego problemu - ilości ludzi prowadzących samochody po narkotykach. A oni, zależnie od tego co spożyli, bywają znacznie niebezpieczniejsi od "napitych", bo część narkotyków powoduje "objawy nieśmiertelności", pozornie nie ograniczając mocno zdolności psychomotorycznych, ale eliminując strach i instynkt samozachowawczy, A w krajach, gdzie zaczęto rutynowo sprawdzać kierowców także pod kątem narkotyków, z przerażeniem wykryto, że ich liczba wielokrotnie przekracza liczbę "pijanych". I trzeba tęż pamiętać, że tam człowiek z 0,5 promila "pijanym" nie jest.

> W ciągu ostatnich paru lat nasiliła się plaga
> działań pozornych w postaci generowania
> fikcyjnych przestępstw i wykroczeń.

Bo generalnie świat żyje coraz bardziej fikcją, zwaną wirtualną rzeczywistością.

> W pewnym sensie jest to zrozumiałe - służby
> odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli
> optymalizują swoje działania:
> minimum wysiłku - maksimum efektów. A że w tych
> warunkach prawdziwi przestępcy mogą spokojnie i
> bezpiecznie działać no to kogo to obchodzi poza
> poszkodowanym społeczeństwem.

To nie jest optymalizacja, to jest zwykłe lenistwo, na które obywatele zachodnich krajów nie pozwalają, "pieniacząc" się w sądach i do tego wygrywając.

> Bardzo wyraźnie to widać na drogach - policja
> nie jest w najmniejszym stopniu zainteresowana
> bezpieczeństwem ich użytkowników. No bo co to
> za wynik, że kierowca dojechał szybko, sprawnie
> i bezpiecznie z punktu A do B. To nie jest,
> statystycznie biorąc, żaden wynik. Ale jeżeli
> na odcinku z A do B było kilka kolizji, stłuczek
> lub trupów, kilku pijanych w sztok z wynikiem
> 0,21, etc. etc. - o tak, to są wyniki, znakomite
> wyniki i premie dla funkcjonariuszy.
> Inaczej mówiąc, ocena przez społeczeństwo
> pracy policji drastycznie rozmija się z systemem
> formalnych ocen wymyślonych przez KGP.

I nawet "szara policja" się z KGP śmieje z tych ocen, ale także zgrzyta na nie zębami, bo wie jak mocno im to wszystko utrudnia i dezorganizuje pracę.

Ot taki "zabawny" przykład: jest oczywiste, że żeby było bezpiecznie, musi być policja. I jeżeli jest, to jest bezpiecznie. Ale jeżeli komendant jakiejś komendy występuje o zwiększenie liczebności funkcjonariuszy, to pierwsze pytanie jakie pada - "statystyki przestępczości?" No i jeżeli policja dobrze wykonywała swoją pracę i przestępczość jest niska, to one są cienkie i przydziału etatów komendant nie dostanie. A to całkowicie rozkłada pojęcie działań profilaktycznych i nawet jeżeli komendant widzi, że jeżeli nie zwiększy obsady, to przestępczość mu wzrośnie, tej obsady nie dostanie, jeżeli ona faktycznie nie wzrośnie. A jeżeli wzrośnie, to się będzie na dywaniku tłumaczył, dlaczego wzrosła.

Ale ma szanse, bo żyjemy w świecie "zgodności", po angielsku zwanej "compliance". A ja to nieelegancko wprost nazywam d....kryjstwem. Mianowicie jeżeli komendant wykaże, że składa wnioski o zwiększenie stanu osobowego, to wszystko będzie cacy. Nieważne, że stan faktyczny do bani, ale procedury zostały zachowane - komendant nie przeoczył i wnioskował, ale zgodnie z procedurą mu odmówiono bo jeszcze przestępczość nie wzrosła. A gdy wzrośnie, to nie z jego winy, bo przecież wnioskował, zaś odmawiającym też się nic nie stanie, bo "wypełniali procedury". I nawet wtedy komendant w końcu może dostanie potrzebne etaty. Czyli kolejna fikcja biurokratyczna, gdzie choć na zwykła logikę należałoby działać inaczej, to gdy się działa głupio, ale zgodnie z procedurami, wszystko teoretycznie jest ok, choć nie jest.

Na końcu dam fajny praktyczny przykład.

> Wracając na drogi, to jak zauważają wszyscy
> kierowcy - misie z radarem kontrolują prędkość
> zawsze w takich warunkach kiedy prędkość
> bezpieczna (określenie S. Zasady) jest wyższa od
> dozwolonej administracyjnie - czyli generują
> fikcyjne wykroczenia.

Rzeczywiście niestety to jest generalnie standard. Regularnie to widuję.

> Przykłady - proszę bardzo:
> - ograniczenie prędkości przy szkole -
> kontrolujemy w wakacje kiedy szkoła stoi pusta i
> znak jest bez sensu,

No chyba że masz w wakacje "ferie w szkole", co zmienia stan rzeczy. Natomiast się zgadzam, że sensowniejsze by było zasłanianie znaków na okres wakacji, jeżeli szkoła jest pusta, tudzież umieszczenie pod nimi tabliczek np. "obowiązuje w godzinach 7.00-19.00".

Z innej strony mam koło siebie szkołę, pod którą obowiązuje 40 km/godz. Ale niestety potężna ilość baranów jeździ tamtędy nawet grubo ponad 100 km/godz. Mało tego, przelatują tak koło dzieciaków stłoczonych rano na przystanku gimbusa, a także omijają go z takimi prędkościami gdy stoi na przystanku. A coś mi się kojarzy taki przepis, zakazujący omijania i wyprzedzania gimbusa na przystanku i podczas zjeżdżania na niego i wyjeżdżania z niego.

> - ograniczenie na wiadukcie który zimą przemarza
> i może być gołoledź - kontrole zawsze kiedy
> temperatura jest powyżej zera i na suchej drodze
> nic nikomu nie grozi,

Zgadza się. Z kolei w wielu krajach znaki ograniczenia prędkości mają w takim miejscu tabliczkę z śnieżynką oznaczającą, że obowiązują wyłącznie podczas mrozów.

> - dojeżdżamy do przejazdu przez tory - znak
> stop, z bliska okazuje się, że tory po obu
> stronach drogi są już rozmontowane. To nie
> zatrzymujemy się bo jest to czynność pozbawiona
> sensu. Po kilkudziesięciu metrach z krzaków
> wyskakuje policjant, proponuje nam mandat i
> dobrotliwie tłumaczy, że jak ten znak nie byłby
> potrzebny, to by tu nie stał!!!!!

Czyżby mowa o torach na terenie dawnych zakładów Ursus? Bo takie tam znam, ale jeszcze nikt mnie nie usiłował tam ganiać.

> I tak by można wymieniać bez końca


Można. Popatrz na to:



Widzisz tu fotoradar? Oczywiście nie.

No to teraz lepszy widok:





To jest radar postawiony kilka dni temu (jeszcze nieodfoliowany) "pod szkołą", o której mówię. Ale doskonale ilustruje "procedury".

Na zdjęciach nie widać, że urządzenie stoi tak ze 100 metrów za tablicą "teren zabudowany". Kierunek ustawienia jest przypadkowy, tak się "zrobiło" instalatorowi, ma być ustawiony w stronę przeciwną. Jak widzimy na drugim zdjęciu, tam dalej jest ograniczenie do 40 km/godz. Bo właśnie tam za tym znakiem jest szkoła.

Ktoś spyta, dlaczego nie tam stoi FR? Ano proste, bo niejaki ZUD nie pozwolił, ponieważ na odcinku przed szkołą do skrzyżowania za którym stoi maszt przebiega gazociąg średniego ciśnienia i "nie było miejsca w ziemi". Stąd wyrzucenie lokalizacji za skrzyżowanie, gdzie rury już nie ma.

Ale ze zdjęć 2 i 3 można się zastanawiać, "co za pajac tak to ustawił"? Bo ten radar nie ma szans działać - z jednej strony wiązkę będzie mu zasłaniał znak przejścia dla pieszych, z drugiej strony całkowicie go zasłoni tablica z nazwami miejscowości.

I tu dochodzimy do sedna "procedur".

Nie jest winien instalator, albowiem FR ustawił dokładnie według projektu w miejscu wytyczonym przez ZUD. Gdy projekt był robiony tych znaków nie było.

Ale zarządca drogi też nie jest winien - znaki ustawił dokładnie zgodnie z projektem. Zatwierdzonym przez .... ZUD grinning smiley


Czyli mamy sytuację gdzie całkowicie zgodnie z prawem ustawiono kosztujący 25 tysięcy złotych (plus koszt fundamentu, montażu i przyłącza energetycznego) maszt, w który można wstawić urządzenie kosztujące od 120 do 200 tysięcy złotych, które będzie całkowicie bezużyteczne. Bo pomijając że nie będzie mogło robić zdjęć z racji przesłonięcia przez tablice, to jeżeli nawet jakieś zrobi, to każdy kierowca w sądzie obali ich zasadność choćby pokazując takie zdjęcia.

Czyli totalny bezsens całkowicie zgodny z prawem i bez winnych. Pełne zachodnie "compliance" grinning smiley

W praktyce zapewne odbędzie się to tak, że zarządca nieco przesunie swoje znaki, bo przestawienie FR nie wchodzi w rachubę, tam jest wlany blok metr na metr na metr betonu. Tylko pytanie, czy zarządca będzie mógł przesunąć te znaki "ot tak", czy będzie musiał przeprowadzić całą procedurę zmiany projektu, co pewnie i z rok zajmie, a w tym czasie pieniądze zainwestowane w maszt przez gminę, czyli stronę trzecią, będą leżały bezużytecznie.

> Nic więc dziwnego, że spory procent kierowców,
> szczególnie młodych, traktuje przepisy RD jako
> coś w rodzaju utrudnień w ruchu na drodze które
> można olewać. A tu nagle trafiają na
> racjonalnie ustawione ograniczenie z wartością
> prędkości dokładnie dopasowaną do warunków
> (naprawdę są takie, sam widziałem) - i mamy
> tragedię - trupy, ranni, porozwalane samochody.

I za takie doprowadzanie do lekceważenia prawa przez stosowanie idiotycznych i martwych regulacji i rozwiązań urzędników się powinno po prostu karać.

Wiem o czym piszesz, na wiele znaków z ograniczeniem 40 km/h i to nie przy szkołach czy przedszkolach, gdzie stoją nie z przyczyn technicznych, a logicznych, spotkałem zaledwie kilka, gdzie przejechanie zakrętu z prędkością wyższą groziło od razu wyleceniem z drogi.

A bardzo wiele lat temu w Niemczech przekonałem się na własnej skórze, że u nich 40 oznacza 40, a nie 50. Bo wyjeżdżając z autostrady zleceważyłem taki znak i sobie pojechałem z 50-55 km/godz., nagle znajdując się w zacieśniającym się ślimaku wyjazdu. Na szczęście nic się nie stało, ale opony mi piszczały wściekle i dobrze musiałem panować nad samochodem, żeby mnie nie okręciło. A w Polsce? Masz 40 km/godz. na odcinku spokojnie pozwalającym (i z powodów technicznych i z racji otoczenia i sytuacji na drodze) na jazdę 80 km/godz., bo po prostu ktoś zapomniał go zdjąć po pracach drogowych. Ale masz spore szanse, że za tym znakiem będzie stał szeryf z suszarką egzekwujący jego "słuszność".

I niejednokrotnie pytałem w takich sytuacjach policji (nie, nie łapali mnie, sam się zatrzymywałem), dlaczego zamiast stać z suszarką nie skontaktują się z zarządcą drogi, żeby usunął ewidentną bzdurę, a oni odpowiadali, że "tak zostaliśmy zazadaniowani, a nie mamy czasu bawić się w pisanie raportów". Silnie też lobbowałem wyżej i nawet dzięki rozsądnym ludziom pojawiło się wyraźne zarządzenie komendanta głównego policji, że policja ma wręcz karać zarządców za bzdury i fuchy na drogach. Ale już jego twórcy mi mówili, że obawiają się iż będzie martwe, bo jak lokalna policja ma wlepić mandat inżynierowi z powiatu, skoro właśnie zabiega u starosty o pieniądze na nowy radiowóz?

Lucyfer One good turn deserves another Lucyfer



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2009-08-27 15:13 przez lucyfer.
Temat Autor Wysłane

No q/mać!

Wiesiek. 22 sie 2009 - 02:31:10

Re: No q/mać!

lucyfer 22 sie 2009 - 09:14:34

Re: No q/mać!

Wiesiek. 22 sie 2009 - 23:23:46

Re: No q/mać!

lucyfer 23 sie 2009 - 08:44:17

Re: No q/mać!

Wiesiek. 23 sie 2009 - 09:56:09

Re: No q/mać!

lucyfer 23 sie 2009 - 13:21:47

Tak a propos

Wiesiek. 24 sie 2009 - 19:47:22

Re: Tak a propos

lucyfer 24 sie 2009 - 22:21:07

Re: Tak a propos

Wiesiek. 25 sie 2009 - 21:02:36

Re: Tak a propos

lucyfer 26 sie 2009 - 07:57:02

Re: Tak a propos

Wiesiek. 26 sie 2009 - 14:17:10

Re: Tak a propos

lucyfer 26 sie 2009 - 15:43:56

Re: Tak a propos

wojstan 27 sie 2009 - 10:03:33

Re: Tak a propos

lucyfer 27 sie 2009 - 14:54:34

Re: Tak a propos

wojstan 28 sie 2009 - 12:17:51

Re: Tak a propos

Wiesiek. 28 sie 2009 - 14:15:54

Re: Tak a propos

lucyfer 28 sie 2009 - 14:26:57



Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować