Wiesiek. Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Np. zakwalifikowanie samej jazdy po pijaku jako
> zbrodni - zagrożenie od 3 lat w górę. Lekka
> przesada ze stawianiem tego na równi z
> zabójstwem czy zdradą ojczyzny.
Bo od samego początku wprowadzenie tej kwalifikacji było kombinacją. Zanim Polska weszła do UE, dostawała od niej stałe baty za zbyt niską wykrywalność wykroczeń i przestępstw przez polską policję. I jakiś "geniusz" wpadł na pomysł, że w ten sposób można ją podwyższyć. Bo złodzieja czy napastnika to trzeba ustalić, złapać i postawić odpowiednio przygotowane zarzuty, żeby go sąd skazał, czyli ukarał. A tutaj można mieć jednym ruchem wykroczenie/przestępstwo wykryte, sprawcę ustalonego i zarzuty sprowadzające się do wydruku jak z kasy fiskalnej. Czyli 100% wykrywalności w ujęciu statystycznym.
Tak samo chciano pomanipulować śmiertelnością wypadków drogowych. Bo obecnie za zgon powstały w wyniku wypadku komunikacyjnego uważa się także zejście poszkodowanego w ciągu bodaj 30 dni od zdarzenia. Ale gdyby to skrócić do 14 dni (a były takie zakusy), to od razu śmiertelność maleje.
Teraz kilka luźnych uwag - przy polskim limicie 0,2 promila to w zasadzie większość Unii Europejskiej to "pijani bandyci za kierownicami", a jakoś się znacznie mniej zabijają na drogach od nas i gospodarkę też im się jakimś fuksem udaje mieć zdrowszą od naszej.
U nas zwolennicy wprowadzenia całkowitego zakazu spożywania alkoholu od dnia dostania prawa jazdy aż do śmierci krzyczą, że "aż 10% wypadków powodują pijani kierowcy". Znając "rzetelność" naszych "przekaziorów" po pierwsze się zastanawiam, czy te 10% to faktycznie sami sprawcy, czy także uczestnicy, np. poszkodowani wyłapani przy okazji zdarzenia? Po drugie co to znaczy? To znaczy, że aż 90% wypadków powodują kierowcy trzeźwi, a więc są 9 razy bardziej niebezpieczni
One good turn deserves another