Niedawno w celu dalszego zróżnicowania działalności, firma zatrudniła kilku ludożerców. Na zakończenie szkolenia, szef Działu Kadr stwierdził – „Jako że jesteście teraz członkami nasze zakładowej rodziny, przysługują wam wszystkim normalne świadczenia pracownicze, w tym obiad w stołówce, w związku z czym mam prośbę, abyście nie zjadali naszych pracowników”.
Ludożercy obiecali, że się zastosują.
Miesiąc później prezes firmy na odprawie stwierdził – „wszyscy doskonale pracujecie i jestem z was zadowolony. Wyniki całej firmy są coraz lepsze. Jednakże zniknął nam tłumacz z trzeciego piętra – czy ktoś może wie, co się z nim mogło stać?
Ludożercy popatrzeli po sobie i jak jeden mąż odpowiedzieli – „nic o tym nie wiemy”.
Kiedy prezes już poszedł, przywódca ludożerców spytał pobratymców – „który kretyn zżarł tego tłumacza?”
Jeden niechętnie się przyznał.
„Ty baranie” – wrzasnął przywódca – „Od miesiąca zjadamy spokojnie kierowników i dyrektorów i nikt nic nie zauważył. Ale właśnie ty musiałeś pójść i zeżreć kogoś, kto jako jedyny robił jakąś merytoryczną robotę”
One good turn deserves another