Pisze Życie Warszawy ([
www.zw.com.pl]), że Religa proponuje zawiesić działalność Anina, bo nie ma pieniędzy na ratowanie chorych. Zasadniczo przez to, że wszyscy chcą być tam leczeni:
Instytut Kardiologii w Aninie wstrzyma przyjęcia?
Chcę leczyć - mówi prof. Zbigniew Religa, szef Instytutu Kardiologii. - Ale jeśli nic się nie zmieni, 1 sierpnia poproszę ministra zdrowia, by zawiesił działalność Instytutu - dodaje.
Według szefa Instytutu Kardiologii, placówka w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku zadłużyła się na 11 mln zł. Szpital nie ma pieniędzy na zakup sprzętu, ma zaległości wobec dostawców. - Rozmawiałem z samym premierem Leszkiem Millerem na temat naszego Instytutu. Zadeklarował jasno, że trzeba nam pomóc. Byłem też świadkiem rozmowy premiera z pełniącym obowiązki szefa Narodowego Funduszu Zdrowia Mirosławem Manickim. Niestety, szefowie mazowieckiego oddziału Funduszu nie stosują się do tego - żali się profesor.
Zbigniew Religa przyznaje, że ostatnio dostał zaliczkę na działalność Instytutu. - Potrzebne jest nam jeszcze ponad 20 mln zł - twierdzi.Szef placówki zapowiada, że 1 sierpnia zwróci się do Ministerstwa Zdrowia (jako organu założycielskiego), by zawiesił działalność Instytutu. - Ja chcę leczyć, ale to minister zdrowia będzie musiał podjąć decyzję. Wiem też, że on niewiele może nam pomóc, o wszystkim decyduje NFZ - żali się prof. Religa.Fundusz Zdrowia ma jednak inne zdanie na temat problemu z Anina. - Tamtejszy Instytut Kardiologii to jedna z najlepszych placówek w kraju i naprawdę staramy się szybko płacić wszystkie należne im pieniądze - zapewnia ŻW Renata Furman, rzecznik NFZ. - Placówka ta finansowana jest na bieżąco. Ostatnio Fundusz przekazał jej ponad 22 mln zł. Dodatkowo zapłaciliśmy Instytutowi ponad 600 tys. zł za tzw. nadwykonania - dodaje rzecznik.
W Instytucie Kardiologii w Aninie przeprowadzane są pionierskie zabiegi z dziedziny kardiologii. Na operacje czy zabiegi często trzeba czekać wiele miesięcy. Aż tylu jest chętnych, by leczyć się właśnie w tej, a nie innej placówce. - Ciągle słyszę, że nie ma osoby odpowiedzialnej za dysponowanie pieniędzmi - mówi prof. Zbigniew Religa. - Nie chcę funduszy ekstra. Chcę, by zapłacono nam za uczciwą pracę - dodaje.
Marcus