wracam z parkingu

Mamy pod firmą parking. Jest to kawałek wybetonowanego placu z zaznaczonymi miejscami parkingowymi. Z parkingu korzystają okoliczne firmy, które wykupiły miejsca parkingowe jak również przyjezdni. Moje miejsca sąsiaduje z ziemią niczyją czyli miejscami ogólnodostępnymi. W związku z powyższym mam często do czynienia ze zjawiskiem niechlujengo parkowania czyli albo kierowcy stają pod przeciwnym kątem niż cała reszta albo nie mieszczą się w wyznaczone miejsca (wielkość miejsc jest OK a ci co się nie mieszczą jeżdzą osobówkami). Tak jak zaznaczyłem na wstępie obserwuję metody parkowania samochodów z rejestracjami z poza Warszawy ale mam świadomość, że tubylcy też święci nie są. Kilka razy udało mi się nauczyć, jak należy parkować - wystarczyło postawić samochód tak aby stał na środku mojego miejsca i delikwent obok musiał wsiadać przez bagażnik albo od drugiej strony. Niestety naukę trzeba powtarzać bo zreguły wystarcza na kilka tygodni. I tak sobie myślę, że zjawisko nie jest Wam zapewne obce i można je często spotkać na parkingach przed centrami handlowymi czy nawet w śródmieściu. Może WaPark powinien zakładać blokady takim delikwentom (w końcu płacą za jedno miejsce a nie za dwa a czasami trzy) a "ochrona" przed sklepami od razu kazać odpowiednio parkować. Ale to znowu marzenia ściętej głowy.

pozdrawiam,
mario