bogus Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Szanowny Kolego.
> Pozwolę sobie bardzo oficjalnie. Odpowiedz
> proszę na pytanie: czy o tym fakcie
> zostały powiadomione stosowne organy? Jeśli
> nie - to dlaczego?
Piszesz o organach, które na tym mogły także skorzystać?
>
> Teraz już bardziej zwyczajnie. Jak rozumiem
> ci, którzy wzięli odszkodowania, o których
> w cytacie - mieli stosowne akty notarialne
> stwierdzające że są właścicielami
> określonych terenów, a odszkodowanie jest
> rekompensatą za ich utracenie na rzecz
> danych inwestycji.
> Jeśli nie mieli - to ja sobie znajdę
> jakiś odpowiedni kawałek gleby w Wawce i
> też zgłoszę się po kasę!
Wiesz, z tego co mi kiedyś mówił przedstawiciel jednej firmy, której oprotestowywano budowy, sposobem bywa zlecenie "konsultacji ekologicznych" przy przedsięwzięciu, oczywiście nie za darmo i wtedy już nie ma problemu, choć w realizacji inwestycji absolutnie nic się nie zmienia.
Z drugiej strony, nie wiem czy pamiętasz cały cyrk z fikcyjnym racjonalizatorstwem w państwowych firmach w PRL? Jeden pan projektant projektował za pensję. Specjalnie zostawiał kilka rzeczy do poprawienia, które poprawiał już jego kolega jako wnioski racjonalizatorskie, za co były dodatkowe pieniądze. No i w drugą stronę było to samo. A jakoś nikt nie kwestionował tego, że inżynier umiejący wykryć niedoróbki w projekcie kolegi, sam projektował z niedoróbkami.
> Tymczasem tworzą się jakieś grupy
> oszołomów, wymyślają sobie coraz bardziej
> idiotyczne nazwy i zaczynają swoją
> działalność...
Wiesz, bo ludzie powinni wziąć sękate kije i pokazać im prawdziwy las.
> Trochę z innej beczki - przez kilka
> ostatnich lat trwa walka o sprywatyzowanie
> lasów. Tych państwowych. Póki co - leśnicy
> jakoś sobie radzą z wszelkiej maści
> oszołomami, których interesuje tylko kasa za
> sprzedane drewno. W prawidłowej gospodarce
> leśnej wszystko jest zaplanowane - wiadomo
> ile m3 drewna można w danym roku pozyskać,
> ile hektarów należy zalesić...
I obawiam się że jak to pójdzie na prywatę, to te lasy pokolenia nie przetrwają. Bo długofalowe przewidywanie niestety zawsze przegra z krótkofalową chciwością, jeżeli tej się nie zatrzyma siłą.
> A ponieważ tak właściwie - oprócz lasów-
> wszystko co przynosi dochody zostało już
> sprywatyzowane i rozdzielone wśród kolesiów
> - wojna o lasy przybiera coraz groźniejszy
> wymiar...
We Francji jest tak, że trudno znaleźć gdzieś kawałek lasu przy drodze, żeby się zatrzymać - wszystko pogrodzone i oznakowane "własność prywatna - wstęp wzbroniony". Ale jakoś tam się udaje zapobiec bezlitosnej ich eksploatacji. Ale w Polsce bym się obawiał.
One good turn deserves another