Witaj! Zaloguj Utwórz nowy profil KSO korkonet.biz Korkonet.info

Zaawansowane

Re: Na zarobek do Francji

30 maj 2008 - 22:23:49
admin Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Witam,
>
> sądzę, że otwarcie rynku pracy kierowane jest
> na pracę o niskich kwalifikacjach tak jak ma to
> miejsce w UK. Tam większość pracuje na
> budowach, barach, jako sprzątacz w
> hotelach/domach itp, opiekun itd. (taki biały
> murzyn tylko, że o trochę wyższej pozycji niż
> murzyn)
> Praca o wyższych kwalifikacjach z zasady jest
> dawana tubylcom - inną praca się za pewne
> brzydzą i zlecają ją przyjezdnym. Choć
> zdarzają się wyjątki.
> Trochę może to i irytujące, że tak to wygląda
> jednak wcale się temu nie dziwię.

A dokładniej, tak to sobie początkowo wyobrażano. I w czasach, zanim wprowadzono "swobodę przepływu ludności", nawet to mniej więcej tak wyglądało.

Ale potem, gdy rzeczywiście otwarto granice, to się zmieniło w sposób w sumie zaskakujący dla zachodu. To już zaczęli być nie tylko "Murzyni", pojawili się lekarze, inżynierowie i wiele innych wykształconych zawodów, które zaczęli wykonywać (masowo, bo incydentalnie zawsze wykonywali). Owszem, teraz "nasi" ze wschodu (i innych krajów) nie mają szans na taki poziom wynagrodzeń, jak "tamtejsi" (bo kiedyś mieli). To oczywiście nie było zaskoczeniem, bo tak miało być przy "masowości" ruchów ludzi.

Zaskoczeniem było to, że ich wynagrodzenia zaczęły spadać. Bo na lokalnych pojawił się straszak - albo zejdziecie z wynagrodzeń, albo zastąpimy was "importowanymi". Oczywistym argumentem "tamtejszych" było - ale oni nie będą tak dobrzy, jak my. I tu dla nich pojawił się zaskakujący kontrargument - nie muszą. Muszą być "wystarczający". Oni w to nie wierzyli, ale tak się stało. Za socjalizmu w Polsce funkcjonowało powiedzenie - "Mietek, trzymaj ścianę, ja lecę po wypłatę". Zdziwicie się, że to powiedzenie nagle kilkanaście lat temu zaistniało w .... Ameryce, wprowadzone przez znaną tamtejszą korporację jako "good enough to sell". Oficjalne tłumaczenia tego terminu są dęte, ale w praktyce to jest dokładnie to, co nasze powiedzenie - zwykły kant.

Tyle, że dzięki takiej zasadzie, promującej w sumie cwaniactwo, na całym świecie zaczął postępować spadek jakości wszystkiego, co nas otacza. Bo w sumie od kilkudziesięciu lat nie wymyślono nic nowego. Po prostu potaniono, zmniejszono i przyśpieszono produkcję tego, co wynaleziono nawet i blisko 100 lat temu. Ale nie pojawiły się żadne przełomowo nowe pomysły.

Obecnie w świecie "przemysłu i biznesu" podnosi się larum, że w ciągu najbliższych 10 lat odejdą z niego na emeryturę prawie wszyscy wykształceni i doświadczeni pracownicy. Pod tym terminem tak naprawdę kryje się zdolność do samodzielnego myślenia, prowadzącą do rozwoju. Dlatego od kilku lat jest taka mania komputeryzacji wszystkiego - to jest próba "przepisania na dyski" wiedzy i doświadczenia ludzi, których za chwilę zabraknie. Jest z tym tylko jeden szkopuł - to będzie "zdjęcie". Takie samo, jak mam sprzed 100 lat na ścianie - ono pokazuje stan z chwili jego zrobienia, ale nie ma najmniejszego wpływu na przyszłość. Ludzie na zdjęciu już nie żyją i nic nie powiedzą ani nic nie wymyślą. I to samo będzie z wiedzą - zostanie zrobiona jej "fotka", ale martwa już w chwili zrobienia. Czyli cała ta wiedza będzie naśladownicza i odtwórcza, a nie twórcza - bo z kolei od wielu lat spłyca się poziom ogólnego kształcenia ludzi, stawiając na "taśmowych wyrobników". Może starsi forumowicze pamiętają czasy praktyk studenckich w socjalistycznych fabrykach z lat 70-80 - "wajcha - guzik". I dokładnie to samo wraca, tylko to już nie jest praca przy tokarce, prasie czy frezarce, a za klawiaturą czy przy telefonie.

> ps. z opowiadań znajomych pracujących w UK

Hmmm, musiałbym odświeżyć kontakty ze znajomymi na Litwie, a dokładniej poprosić, żeby zapytali Ukraińców, co sądzą o nas. Podejrzewam, że krążą tam identyczne historie o nas.

> wynika, że angole to straszne brudasy: dosłownie
> z opowiadań fryzjerki - panna wymalowana i modnie
> ubrana przychodzi do zakładu fryzjerskiego z
> wszawicą i ranami po drapaniu na głowie;

Wszawica jest poważnym problemem na całym świecie. Tylko u nas się mówi że jej nie ma, a na zachodzie się do niej przyznają. Mam od kilkunastu tygodni ten problem w lokalnej szkole, na szczęście tu jasno powiedziano, że on jest i z nim walczymy. Bo tu nie ma co dyskutować, "kto to przyniósł" - wszy są demokratyczne i tak samo zjedzą łeb ministra, jak i "wieśniaka".

> inny
> przykład: osoba sprzątająca w domach
> twierdziła, że potrafią domownicy zostawiać
> brud na stole i śmieci na podłodze przez
> tydzień - do póki nie przychodzi sprzątaczka.

Wiesz, jak się nie psują, to co sobie będą kręgosłup szarpać grinning smiley U mnie brud na stole nie ma szans na tydzień, bo mam psy i koty grinning smiley

> Generalni wszyscy ci znajomi, którzy tam pracują
> twierdzą, że angole to brudasy. Co do francji
> jestem ciekawy jak to jest.

Identycznie, a nawet gorzej, bo od wieków to Brytole wyśmiewali się z Francuzów, że są brudasami.

A sprawa jest prosta - koszt wody.

Wiele lat temu, gdy mieszkałem we Francji, przyjechali do mnie znajomi z Polski, którzy złapali pracę na budowie. Spytali, czy mogą u mnie pomieszkać - no problem. Ale problem zaczął się z czym innym. Oni po powrocie włazili pod prysznic jako owe "czyściochy" i każdy siedział pod nim po pół godziny albo dłużej. Tyle, że rachunki za ciepłą wodę zaczęły mi dramatycznie rosnąć. Wiesz, jacy byli zszokowani, jak im pokazałem licznik w rogu łazienki, który za każdy metr sześcienny nabijał coś z 90 franków - ówcześnie ok 15 dolarów - i zaproponowałem, żeby w tym partycypowali? Od razu skrócili czas nawadniania, bo ten koszt okazał się być bardzo realny w świetle ich pensji na budowach. Fajnie było, jak ktoś inny go ponosił, ale jak przyszło samemu, to już była inna para kaloszy. Oczywiście musiałem wysłuchać całej retoryki, jaki ten zachód jest dziwny, bo oni u siebie w blokach to się mogą pluskać ile wlezie i płacą tyle samo. Cóż, jedyną moją propozycją był ewentualny powrót do bloków, albo ponoszenie realnych kosztów ich bytowania na "zgniłym zachodzie".

Lucyfer One good turn deserves another Lucyfer
Temat Autor Wysłane

Na zarobek do Francjismoking smiley

Marcus 30 maj 2008 - 10:11:39

Re: Na zarobek do Francji

admin 30 maj 2008 - 13:54:04

Re: Na zarobek do Francji

lucyfer 30 maj 2008 - 22:23:49

Re: Na zarobek do Francjismoking smiley

lucyfer 31 maj 2008 - 09:41:59



Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

Kliknij żeby zalogować