lucyfer napisał(a):
> Dobrze że zastrzegłeś "z reguły"
>
Ponieważ jest to dla mnie jedyny kontakt z "wymiarem sprawiedliwości" więc dla mnie, w tej chwili, regułą jest szukanie argumentów przez sąd dla uzasadnienia wydanego wyroku.
Asesor Hanna A. jednak nie powtórzyła ani jednego argumentu z uzasadnienia ustnego. Jak pisałem byłoby to trudne, bo to uzasadnienie nie zgadzało się z faktami z akt.
Pisemne uzasadnienie opiera się na ocenie, że pracodawca może swobodnie dobierać pracowników i wg oceny sądu ja się nie nadawałem na stanowisko, z którego zostałem zwolniony.
Ciekawe, że nikt ze strony pozwanego nie użył takiego argumentu, a wręcz świadek oswiadczył, że nie było zastrzeżeń merytorycznych do mojej pracy.
Zeznanie świadka zostało ocenione jako mało przydatne i nieistotne z punktu widzenia "przedmiotu sprawy".
Powód zwolnienia czyli "zmiany organizacyjne" został przez sąd uznany za wystarczający, a fakt ża całe zmiany polegały na zwolnieniu mnie i awansowanie na to stanowisko mojego podwładnego nie ma znaczenia.
Ja się zgadzam, że pracodawca może zwalniać i przyjmować kogo chce tylko nie zgadzam się (co napisałem w pozwie) aby robił to niezgodnie z obowiązującym prawem.
Teraz myślę: zapłacić 960 zł i mieć święty spokój + kaca po kontakcie z sądem czy brnąć w to dalej narażając się na nieokreślone koszty i nie mając żadnej gwarancji, że następna instancja dokładniej pochyli się nad moim problemem.
Nie da się ukryć, że sprawy finansowe grają tu niebagatelną rolę.
Jeszcze jedno: w życiu nie czytałem takiego bełkotu pełnego błędów gramatycznych, ortograficznych i interpunkcyjnych. Niektóre zdania czytałem kilka razy, żeby zrozumieć o co autorowi chodzi. Do tego ewidentrne pomyłki nawet w imionach (raz Bogusław, drugi raz Bronisław). Pomyłki w datach pomimo odwoływania się do dokumentów. A nawet brak zrozumienia znaczenia co poniektórych (dosyć pospolitych) słów.
P.S. Zabrzmiało to jak prośba o radę. Nie o to chodziło. Po prostu trochę się wyżalam, a decyzję i tak muszę podjąć samodzielnie.
Marcus