tomek napisał(a):
> byłem kiedys na prezentacji niemieckiej firmy produkującej
> prawie wszystko czym może prąd popłynąć i tłumacz jak nie
> wiedział jak się coś nazywa, a było małe to tłumaczył to jako
> "pipek"
Niestety jest to nagminne. Ale tacy pracują za mniej niż pół ceny zawodowców i psują rynek, bo klientom jakoś na jakości nie zależy.
W październiku w W-wie jest organizowana z szumem wielka konferencja telekomunikacyjna. Angielskojęzyczny tekst zaproszenia, zamieszczony na witrynie, po prostu powala z nóg. Pomijając ewidentne braki znajomości żywego języka ("zaproszeni prelegenci" zopstało przetłumaczone na "invited speakers", podczas gdy poprawnie winno być "guest speakers" ), jeszcze widać brak znajomosći tematyki, bo przenoszalność numerów, nazywana też "przenośność numerów", została przetłumaczona nie jako Number Portability (termin znormalizowany) a jako "number transferability", czyli coś zupełnie innego.
Ale pewnie tanio zapłacili za tłumaczenie
A tekst był tłumaczony albo z użyciem jakiegoś "angielskiego translatora", albo przez żywego człowieka ślepo zastępującego wiedzę pierwszymi lepszymi terminami ze słownika.
One good turn deserves another