Re: Jakie przyjmować prędkości komunikacyjne ?
| 30 cze 2003 - 15:36:05 |
Chodzi o Szybkosć Bezpieczną, mam nawet z autografem autora. Tylko, że pisał tę książkę ponad 30 lat temu, kiedy ruch na drogach byl znacznie mniejszy, było mniej terenów zabudowanych (wsie byly krotsze) i drogi lepsze.
Ma oczywsicie rację, ale nigdy nie promował jeżdżenia 90 km/h przez tereny zabudowane niezależnie od warunkow. Chodziło mu raczej o gosci, którzy chwilowo w trasie depczą, a potem się zmęczą i wleką noga za nogą.
Zasadę Zasady stosował moj rodzic jescze w latach 60-tych Syrenką i regularnie na trasie Warszawa - Pogorzelica dojeżdżał szybciej do celu od posiadaczy luksusowych na ówczesne czasy pojazdow. Bo własnie w trasie utrzymywał stałą prędkosć 100 km/h (może ktos jeszcze pamieta, że do lat 70-tych w PL nie było ograniczenia Vmax w trasie) i robił minimalną niezbędną ilosć postojów.
W czasach pisania Szybkosci Bezpiecznej generalnie samochody mialy przyspieszenia po 20 - 30 sekund do 100 km/h, tylko nieliczne rajdowe, któymi jeździł Zasada miały lepsze. Dzisiaj sporo wozów ma w okolicy 9 - 10 s.
Piję do tego, że własnie niebezpieczni są kierowcy pojazdow, ktore mają przyspieszenie rzędu 15 - 20 sekund i Vmax okolo 150 km/h, którzy usiłują z tą prędkoscią jechać. Juz Brytole w swoich podręcznikach pisali o tym w latach też 70-tych. Taki jegomosć osiągnąwszy swojego wmyarzonego Vmaxa wie, ze kazde zwolnienie, to kolejne długie sekundy deptania gazu, by znowu dojsć do Vmax. W związku z tym, często decyzję o rozpoczęciu hamowania odklada "na ostatnią chwilę", a w praktyce juz poza nią.
Jadąc pojazdem, który do 100 ma mniej niż 9 s, a 150 km/h nie powoduje w nim zagłuszania muzyki silnkiem, kierujący zaczyna zwalniać kiedy tylko widzi zagrożenie, bo wie, że do owych umownych 150 km/h wróci redukcją na trójkę o ostrzejszym depnięciem gazu w kilka sekund. Inaczej mówiąc, może sobie pozwolić na luksus hamowania zawczasu.
A co do srednich w trasie, potwierdzam, że okolice 70 km/h to trypowy wynik. Wczoraj specjalnie dla kolegi zmierzyłem srednią ze Strykowa do Warszawy.
Jeszcze jedna uwaga dotycząca podganiania pojazdu. Owszem, lubię sobie czasem dmuchnąć w garnki. Ale wcale nie dlatego, żeby nadrobic srednią. To zalatwiam odpowiednim zaplanowaniem wyjazdu przyjmując wląsnie srednie, o których piszemy. W garnki dmucham, bo "lubię ten swist wokół uszu" i tylko wtedy, gdy droga jest bezpieczna, pusta i z nikim się nie scigam. Scigam się tylko z wiatrem.
One good turn deserves another
Ma oczywsicie rację, ale nigdy nie promował jeżdżenia 90 km/h przez tereny zabudowane niezależnie od warunkow. Chodziło mu raczej o gosci, którzy chwilowo w trasie depczą, a potem się zmęczą i wleką noga za nogą.
Zasadę Zasady stosował moj rodzic jescze w latach 60-tych Syrenką i regularnie na trasie Warszawa - Pogorzelica dojeżdżał szybciej do celu od posiadaczy luksusowych na ówczesne czasy pojazdow. Bo własnie w trasie utrzymywał stałą prędkosć 100 km/h (może ktos jeszcze pamieta, że do lat 70-tych w PL nie było ograniczenia Vmax w trasie) i robił minimalną niezbędną ilosć postojów.
W czasach pisania Szybkosci Bezpiecznej generalnie samochody mialy przyspieszenia po 20 - 30 sekund do 100 km/h, tylko nieliczne rajdowe, któymi jeździł Zasada miały lepsze. Dzisiaj sporo wozów ma w okolicy 9 - 10 s.
Piję do tego, że własnie niebezpieczni są kierowcy pojazdow, ktore mają przyspieszenie rzędu 15 - 20 sekund i Vmax okolo 150 km/h, którzy usiłują z tą prędkoscią jechać. Juz Brytole w swoich podręcznikach pisali o tym w latach też 70-tych. Taki jegomosć osiągnąwszy swojego wmyarzonego Vmaxa wie, ze kazde zwolnienie, to kolejne długie sekundy deptania gazu, by znowu dojsć do Vmax. W związku z tym, często decyzję o rozpoczęciu hamowania odklada "na ostatnią chwilę", a w praktyce juz poza nią.
Jadąc pojazdem, który do 100 ma mniej niż 9 s, a 150 km/h nie powoduje w nim zagłuszania muzyki silnkiem, kierujący zaczyna zwalniać kiedy tylko widzi zagrożenie, bo wie, że do owych umownych 150 km/h wróci redukcją na trójkę o ostrzejszym depnięciem gazu w kilka sekund. Inaczej mówiąc, może sobie pozwolić na luksus hamowania zawczasu.
A co do srednich w trasie, potwierdzam, że okolice 70 km/h to trypowy wynik. Wczoraj specjalnie dla kolegi zmierzyłem srednią ze Strykowa do Warszawy.
Jeszcze jedna uwaga dotycząca podganiania pojazdu. Owszem, lubię sobie czasem dmuchnąć w garnki. Ale wcale nie dlatego, żeby nadrobic srednią. To zalatwiam odpowiednim zaplanowaniem wyjazdu przyjmując wląsnie srednie, o których piszemy. W garnki dmucham, bo "lubię ten swist wokół uszu" i tylko wtedy, gdy droga jest bezpieczna, pusta i z nikim się nie scigam. Scigam się tylko z wiatrem.
One good turn deserves another
Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.