Re: Nowa droga w tvn

aniołek Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Witam
>
> Bajeczne mniemanie o sobie mają nie pracownicy
> obsługi ( może i nieprofesjonalni ) , lecz
> "miodzio" jeden z drugim .
> Wziąłby Kamilek... przespacerował się do
> toalety , gdzie znalazłby albo ręczniki albo
> papier toaletowy , zmoczył poszedł i wytarł
> sobie kawałek stołu ; a młodym
> nieprofesjonalnym powiedziałaby : na drugi raz
> stół ma być czysty , bo nie będzie premii. I
> tyle. Ludzi trzeba traktować po ludzku , to nie
> wyniosą nagrania a jeszcze ukryją, by nikt nie
> zobaczył. A tak ?!
>
> podejrzewam, że takie ekscesy miały miejsce
> często, a to było zgrabnie przygotowane .
> Sprzątaczka stół wypucowała jak zawsze, ale
> pracownicy starannie go ubrudzili, by "Kamilek -
> pupilek" co zarabia 30 razy więcej od siedzącego
> za pulpitem i nim wielokrotnie pomiatał - się
> zdenerwował do kamery .

Ja bardziej podejrzewam co innego. Kiedyś telewizje to były molochy, zatrudniające tysiące ludzi i byli ludzie od każdego "odcinka", w tym także sprzątacze. Podejrzewam, że teraz w ramach od jakiegoś czasu trwających "oszczędności" tnie się na czym się da, a w rezultacie nie wiadomo, za co kto odpowiada, poza takim "anchormanem", gdzie doskonale wiadomo, bo jak się wyłoży, to na wizji i będzie się można z niego śmiać.

W tym mnie utwierdza choćby to, że przez ileś tygodni w TVN odbieranym w Warszawie z nadajnika pod Raszynem telegazeta działała kompletnie do góry nogami. Nie wyświetlały się kompletne strony, treści z kolejnych stron przeplatały się razem, próba odczytania czegokolwiek graniczyła z cudem.

Teoretycznie w każdej telewizji emisja powinna być pod szczególnym nadzorem, przez cały czas ktoś powinien patrzeć, czy coś się nie wali. A w praktyce jest tak, że na uwagę zamieszczoną do człowieka z TVN na jednym z for nie było żadnej reakcji (on może nie miał na to wpływu, ale pracując w firmie mógł informację dalej przekazać). W końcu udało mi się dodzwonić do działu emisji, gdzie zgodnie z nowomową i nowomodą, na początek pani mnie zaczęła przekonywać, że na pewno mam uszkodzony telewizor, bo u nich jest wszystko w porządku. Poinformowałem panią, że telewizorów mam więcej, niż mam czas oglądać, ale na każdym zjawisko występuje i może by tak włączyła podgląd odbioru, a ja jej powiem, gdzie zobaczy problem. No i w trakcie gdy wygłaszała kolejną sztampową tyradę, że "u nas wszystko w porządku" jej kolega ewidentnie słyszący rozmowę potwierdził problem. I wtedy dało się go rozwiązać w pół godziny. Ale to pokazuje kroczący tumiwisizm.

Trzecia sprawa - coraz głupsi ludzie opanowujący wszelakie stanowiska. Bo chowani "bezstresowo" i bezkrytycznie, a do tego niedouczeni przez szkoły o coraz niżej spadającym poziomie. Oni już wszystko wiedzą najlepiej i nikt im nie będzie mówił, co mają robić. A do tego jako że młodzi, głupi i naiwni, zatrudniają ich na miejsce zwalnianych starych fachowców, bo tamci znając się na robocie za grosze nie chcieli pracować. A młodzi albo jak pelikany łykają bajeczki o wiecznie wznoszącej się karierze, albo stwierdzają, że "tak długo ludzie nie żyją" i ich nie spotka to, co starszych kolegów po fachu. Mają tu o tyle rację, że starszych kolegów wyrzucają między 40 a 50 rokiem życia, a ich wyrzucą zaraz po 30., o ile wcześniej nie zmiecie ich zawał albo wylew.

Ale skutek jest taki, że coraz częściej człowiek ma do czynienia z robotami obleczonymi w ludzkie kształty, umiejącymi tylko klepać wyuczone formułki i nie mogącymi się wychylić o milimetr poza utarte "procedury", które doskonale zwalniają od myślenia i odpowiedzialności za cokolwiek. Jak to gdzieś "ładnie" w mediach wytłumaczono śmierć człowieka, do którego nie wysłano karetki - "ale wszystko odbyło się zgodne z procedurami". Czyli umarł zgodnie z prawem.

One good turn deserves another