Chyba w całym kraju panuje mania na zmienianie skrzyżowań na "równorzędne". Nie wiem, czy tylko mnie denerwuje, to że
jadąc szeroką drogą, która do tej pory była główna, teraz muszę dosłownie co 50 do 100 metrów przystawać, bo z boczku są dróżki z prawej, które maja pierwszeństwo.
Zamias przejechac sobie wieczorem cichutko przez osiedle, muszę teraz
przystawać i prawei rozpędzać się co chwile od nowa. Chyba drazni to mieszkańców okolicznych domów.
Może ktoś poznał tajemnicę, dlaczego tak się teraz wszędzie robi.
Wydawało mi się, ze taniej jest raz na 10 lat postawić znaki (główna/podporządkowane) niż co pare mies. malowac na dróżach linie.