13Homer napisał(a):
> Jechałem kiedyś w dłuższej kolumnie, ok. 120 km/h,
> miałem jakieś 10m od poprzedzającej furgonetki
Czy dzisiaj już wiesz, gdzie popełniłeś błąd?
> Jeśli coś stoi na drodze (albo przebiega), to każda prędkość
> może się okazać za duża (bo to i tamto, argumenty po fakcie).
Śmiem twierdzić, że ogromną większość przeszkód leżących na drodze jestem w stanie bezpiecznie ominąć albo wyhamować przed nimi. Po prostu zostawiam sobie margines, a nie tnę na granicy przyczepności
> A jaka jest moja filozofia? Chyba taka jak Wasza - jeździć z
> taką prędkością, która zapewnia panowanie nad pojazdem.
> Różnica jest taka, że dla mnie, gdy "wszyscy" jadą 110, to
> bezpieczniejszą prędkością jazdy jest 110, a nie przepisowe 90,
> bo inaczej inni kierowcy są "zmuszeni" do wyprzedania, a to nie
> zawsze jest bezpieczny manewr. Oczywiście dla Was rozwiązaniem
> jest to, żeby wszyscy jeździli 90 (czyli równanie w dół, jak to
> w socjaliźmie).
Mam wrażenie, że masz swoją ustaloną teorię o fatalnym ograniczaniu wolności jednostki przez biurokratyczne przepisy i usilnie próbujesz skierowac dyskusję na ten tor, odpowiadając nawet na argumenty, które wcale nie padły
Żadna z osób tutaj nie nawołuje do jeżdzenia zgodnie z przepisami, tylko ogólniej, w sposób bezpieczny i nie tyczy to się samej prędkości, tylko również samego stylu jazdy. W tej sytuacji będę jechał oczywiście 110, a nie 90, jeśli będzie mi się śpieszyło, to może nawet zacznę ich po kolei wyprzedzać, ale nie na wariata i za wszelką cenę, tylko spokojnie, z zapasem bezpieczeństwa