Witam.
Oto jak wyglądała moja ostatnia wizyta u lekarza ,który jest ordynatorem w jednym z warszawskich szpitali,prowadzi prywatną praktykę i można go spotkać w jednej z prywatnych klinik
Pacjent- Witam P.doktorze
Doktor-no witam ,co tam dobrego,jak się czujemy.
P- no, jako tako ,raz lepiej, raz nie lepiej.
D-No to znaczy ,że leki działają ma pan jeszcze ,czy chce pan recepte.
P-poprosze o recepte bo leki są już na wykończeniu.
Tu nastąpiło wypisanie recepty na szczęście poprawnie- a na ten temat można też pisać tomy.
D- No to jakby co to proszę przychodzić.
P-ile płacę ?
D-150 zł
Dobrze,że byłem w gabinecie lekarskim bo od zawału byłem o krok.Może za następne 150 zł w cenie promocyjnej zreanimowałby mnie.
wizyta trwała dokładnie TRZY minuty.
Wątpię w to ,że gdyby ten sam lekarz zarabiał oficjalnie nawet i 10 tysięcy nie prowadziłby dodatkowo prywatnej praktyki i wątpię w to ,że wtedy wypisanie recepty kosztowałoby mniej.
To po prostu lekarze maję we krwi, doić doić i jeszcze raz doić.
Inny przykład z ostatnich dni .
Osoba z rodziny przebywa w szpitalu - po raz kolejny ,więc wiem co pisze.
Poranny przegląd pacjentów - lekarze patrzą kogo udało się przez noc utrzymać przy życiu
Lekarz- no jak się czujemy? dobrze ? no to dobrze ,do widzeni pani.
czas poświecony pacjentce to 5 sekund.Sam zadał pytanie i sam sobie odpowiedział :mad:
Jakby zarabiał w tym szpitalu nawet 10 tysięcy byłby inny? wątpie.
A chyba wszyscy którzy cokolwiek mieli do czynienia ze szpitalem wiedzą jak wredne i nie kompetentne są pielęgniarki ,na ten temat też można pisać opasłe tomy.
Moim zdaniem cały problem nie do końca tkwi w systemie , NFZ-ecie czy totalnym braku pieniędzy a w LUDZIACH.