mario napisał(a):
> ... Głupio pojmowana uczciwość (wybiorę
> najtańszą ofertę to nikt mi nie zarzuci, że były niejasne
> zasady przetargu) ma opłakane skutki. Oczywiście ani pan K. ani
> Co. nie mają sobie nic do zarzucenia. Przygotowanie przez
> przetargu opierającego się na jasno sformułowanych kryteriach,
> innych niż cena jest poza ich możliwościami intelektualnymi.
>
Ale także wytrąca broń z ręki ich aktualnym i potencjalnym przeciwnikom politycznym
Przecież nie każdy zrozumie, że wybrana została oferta o 2 mln droższa po to, aby wiadukt stał bez remontu o 10 lat dłużej. Ale każdy zrozumie jeśli przeczyta w wolnej prasie, że urzędnik wydał więcej publicznej kasy, bo dostał łapówkę. A skomplikowane techniczne wyjaśnienia, wydrukowane petitem na ostatniej stronie i to po pół roku, przeczytają nieliczni i tylko niektórzy zrozumieją. W międzyczasie będą wybory, albo śledztwo.
A co można zarzucić takiemu co dba o publiczny grosz? Przynajmniej na użytek gawiedzi zwanej co 4 lata wyborcami.
Nic!
A co można zarzucić temu, który opracował specyfikację istotnych warunków zamówienia uwzględniającą nie tylko cenę?
Wszystko!
Złamanie ustawy o zamówieniach, złamanie warunków konkurencji, kupowanie starego trupa w nowej szafie (cokolwiek to znaczy), znajomość sprzed kilku laty z wygrywającym przetarg. Wystarczą 2-3 artykuły w prasie, aby prokuratura podjęła śledztwo. I już mamy aferę, która nie musi wcale długo trwać. Wystarczy trochę szumu i błoto przylega - bez względu na winę lub jej brak.
A wybory tuż, tuż.
Marcus