Na razie sprawa dotyczy tylko Brytyjczyków urlopujących w Hiszpanii i na Wyspach Kanaryjskich, ale BBC ostrzega, że może się to rozszerzyć na ine kraje.
[
news.bbc.co.uk]
W skrócie - Brytyjczycy wracający do domu z wakacji w ES kilka dni później znajdują w skrzynce "wezwanie do zapłaty mandatu" wystawione przez firmę windykacyjną twierdzącą, że pracuje dla hiszpańskiego ministerstwa sprawiedliwości. Pismo zawiera informację, że w dniu xx w miejscu yy popełnił Pan poważne wykroczenie, za które należna kara wynosi 129 Euro. Nie jest podany szczegółowy opis rzekomego wykroczenia, tylko stwierdzenie że jest poważne, oraz jego miejsce i data. Do pisma dołączony jest blankiet przelewu 129 Euro na konto firmy i groźba podparta różnymi paragrafami, że w razie niezapłacenia w terminie sprawa zostanie skierowana do sądu grodzkiego w Hiszpanii. Co ciekawe, powoływane paragrafy i przepisy w rzeczywistości nie istnieją.
O dziwo ludzie padają ofiarą oszustów, bo miejsce i data ich pobytu się zgadza (podobno oszuści te informacje uzyskują z wykazów pobytów w ramach "timesharing" ), a przy liczbie fotoradarów i innych kamer drogowych w Europie, mało kto ma zupełnie czyste sumienie.
BBC prosi o informacje wszystkich ludzi z różnych krajow, którzy mogli paść ofiarą tego procederu.
Wysłałem już linka do strony i zgrubny przekład artykułu do stosownej komórki Policji z prośbą o nagłośnienie i publiczne podanie oficjalnej procedury karania polskich obywateli w Polsce za wykroczenia w RD popełnione za granicą.
One good turn deserves another