Jednopasmowe drogi krajowe same w sobie są zagrożeniem, stosunkowo tanim kosztem został rozwiązany problem furmanek i ciągników na naszych drogach. Przy okazji wymiany nawierzchni utwardzono lub nie pobocze i wylano szeroko asfalt. Za granicą widziałem tylko jedną, taką "poszerzoną" drogę, w Austrii, za Mikulovem do Wiednia - nie ma ona jednak wymalowanych poboczy, ma za to nakaz jazdy przy prawej krawędzi. Tymczasem u nas drogi krajowe są gęsto usiane wyjazdami z dróg gruntowych, posesji, stacji benzynowych, sklepów, hurtowni. Każde takie skrzyżowanie stwarza potencjalne śmiertelne zagrożenie w sytuacji gdy na drodze trwa permanentne wyprzedzanie (z ustępowaniem lub bez), gdy któryś z kierowców zatrzymuje się , by skręcić w lewo. Przypomniało mi się, że takie rozwiązanie jak nasze drogi krajowe, jest na Sri Lance, z tym, że tam natężenie ruchu jest tak duże, że prędkość maksymalna nie przekracza 50-60 km/h. Wszyscy są bardzo zdyscyplinowani, bez przerwy w użyciu są charakterystyczne fanfary (tym wymyślniejsze, im właściciel zamożniejszy), których użycie jest nakazem ustąpienia drogi.
Pzdr