Most Grota - uwadze kol Policjanta

Jeżdżę dzień w dzień do Anina - normalnie spod Kampinosu do szosy gdańskiej, potem Wisłostradą do mostu Łazienkowskiego i trasą Ł do Czecha, a potem do Kajki.

Wczoraj cos mnie podkusiło i pojechałem Górczweską do trasy AK, potem trasą AK do Wislostrady i reszta jak wyżej.

Szlag mnie o malo nie trafił. Od wysokosci zjazdów na Żolibórz, ruch na trasie AK przybiera charakter zoologiczny - za kierownicami pojawiają się szympansy i pawiany

Jadę sobie jak ten "normlany" obywatel skrajnym prawym pasem ruchu. Jest w miarę gęsty korek, ale ruch "płynie" powoli. Ale po chwili zaczynam się zastanawiać, czy jestem naprawdę normalny, czy może jestem frajerem? Otóż całe małpie towarzystwo zaczyna jechać prawym poboczem. Mało tego, w jednym miejscu jet przystanek autobusowy - jeden z nielicznych jakie znam w Warszawie, wykonany zgodnie z normami swiatowymi, tzn autobus wyjeżdża z głównej drogi wydzielonym dla siebie pasem na kilkadziesiąt metrów od trasy, tam ma przystanek i potem swoim oddzielnym pasem wraca do trasy. Io to całe towarzystwo traktuje ten pas i przystanek jako "skrót".

To nie wszystko - częsć grzeje tamtędy, a częsć po pomalowanych na poboczu wysepkach scina prosto - wzdłuż głównej trasy.

Dalej jak ten normalny obywatel (a może frajer), jadę swoim skrajnie prawym pasem ruchu. Dojeżdżam do miesjca, gdzie zaczyna się dodatkowy pas do zjazdu na Wisłostradę. Żeby wjechać na pas, który teoretycznie dopiero się zaczyna, muszę praktycznie taranem wbić się w sznur jadących poboczem.

No i teraz mam durne pytanie - kto tu jest normalny? Czy słusznie się żołądkuję o tę bandę cwaniaków scigantów, czy może powinienem tak jak oni na chama łamać przepisy i korzystać z tego, że pod maską mam 140 KM i mniejsze samochody nawet mogę wystraszyć i pogonić sprzed siebie?

Niestety spieszyłem się do szpitala, bo miałem ogromną ochotę zjechać na to pobocze, włączyć awaryjne, ustawić trójkąt i usiąsć sobie na pół godzinki pod maską.

I tak nasuwa mi się kilka innych pomysłów:

a) co jakis czas na tym poboczu ustawić betonowe zapory uniemożliwające ciągłą jazdę poboczem. Drastyczne, ale skuteczne, niestety blokujące w razie czego także i przejazd karetki.

b) Postawić tam radiowóz w godzinach 16 - 19, albo choćby motorkowego funkcjonariusza (w żółtej kamizelce).

c) Dołożyć na jednym z wiaduktów kamerkę podłączoną do systemu SWD, rejestrować jeżdżących poboczem i wysyłać im mandaty, tak jak za wykroczenia zarejestrowane fotoradarem. Na wiadukcie umiescić tablicę "Jazda poboczem jest wykroczeniem i kosztuje XXX PLN - a kamery rejestrują". Oczywiscie początkowo trzeba będzie wysłać kilkaset wezwań dziennie, ale szybko ta liczba spadnie. Bardzo ważne znaczenie psychologiczne ma wspomniana tablica.

d) Jak wyżej, tylko zamiast stałej kamery z SWD, postawić na wiadukcie cywilnego funkcjonariusza z kamerą VHS. Przecież taki materiał będzie dowodem - nie jest wymagany atest na żaden pomiar, tylko jest to rejestracja faktu.

Wbrew pozorom to, że ruch poprzez jazdę poboczem rozkłada się na więcej pasów wcale nie zwiększa jego plynnosci, bo w miejscu w ktorym są zjazdy na Wisłostradę cały "zysk" ginie, gdy kierujacy pojazdami jadącymi prawidłowo muszą się wbijać w "poboczantów".



One good turn deserves another