Wczoraj w nocy znajomy zostal zatrzymany w centrum Warszwy przez panów z prewencji do kontroli drogowej. OK, mają formalnie prawo. Po obejrzeniu dokumentów, panowie postanowili sprawdzić trzeźwosć kierującego. Też mają takie prawo. Ale kiedy zaczęli wyciągać alkomat, kolega zaczął zwijać się ze smiechu. Oni mu chcieli kazać dmuchać w chińską zabawkę, ktorą można za cos ponad 200 pln kupić w sklepie ze sprzętem medycznym na ulicy Dzialdowskiej przy szpitalu dziecięcym. Dokladniej urządzenie firmy Automan model 945 - mam takie w szufladzie. Nie jest to jakies super precyzyjne urządzenie i chyba raczej nie ma atestu na stosowanie w policji. W miarę precyzyjnie pokazuje gdzies przez rok, a potem się rozszczelnia i zaniża wyniki.
Kiedy kolega zaczął się tarzać ze smiechu i powiedział panom, co mysli o ich urządzeniu, nagle dosyć szybko oddali mu dokumenty i się zwinęli.
Ciekawostka - osoba, która sprezentowała mi mój alkomat, pytała w sklepie, czy jest dokładny, czy to tylko gadżet. Sprzedawca zachwalał - panie, to bardzo dobre, przecież nawet policjanci u nas prywatnie kupują. No i mam pytanko - jak się ma "prywatny" alkomat do uprawnień policji?
One good turn deserves another