Re: Bagno po poprzednich władzach Warszawy.

Po pierwsze, znowu wyłażą niejasne i zagmatwane przepisy, które raz można interpretować tak, a raz siak. Jako ciekawostkę dorzucę, że np. częsć robót drogowych opodatkowana jest 7 procentowym podatkiem VAT.

Paranoja polskiego systemu podatkowego polega na tym, że nawet korzystając z pozornie eweidentnej i wyraźnie okreslonej przepisami ulgi podatkowej, podatnik zawsze ponosi jakies ryzyko, że ktos nagle dojdzie do wniosku, że ten przepis powinien być zupełnie inaczej interpretowany i przy kontroli wstecznej podatnik dostanie po tyłku. Sławetnym przykładem była działalnosć gospodarcza objęta zryczałtowanym podatkiem PIT - pod koniec lat 90-tych okazało się, że wiele osób prowadziło ją "nielegalnie". O ile się nie mylę, p. Karol Strassburger dostał nawet słony domiar.

Kiedy w 1994 roku się rejestrowało działalnosć "ryczałtową", urzędy skarbowe nie zgłaszały żadnych obiekcji co do ograniczeń rodzajów działalnosci, którą w ten sposob się prowadziło. Brały bez dyskusji podatki, przyjmowały deklaracje i rozliczenia. Dopiero kilka lat później ktos wygrzebał, że "na ryczałcie" nie wolno bylo prowadzić dzialalnosci o charakterze "usług wykonywanych osobiscie". Mnie się to kojarzy, pardon, z prostytucją, ale US chodziło np. o aktorów, spiewaków, tlumaczy, itp. Czyli o osoby nie podzlecające swojej pracy innym i działające wyłącznie na rzecz podmiotów gospodarczych. Masa ludzi dostała wtedy po glowie. A byl jeden kruczek jak to obejsć - wystarczylo w roku podatkowym choć raz wziąć kogos na umowę zlecenie lub umowę o dzieło i już nie swiadczyło się usług osobiscie. Do tego trzeba było przynajmniej jedną fakturę wystawić osobie fizycznej, a nie podmiotowi gospodarczemu.

Tylko, że trzeba o tym było wiedzieć z góry, a nie kilka lat po fakcie. Czyli znowu, podobnie jak ze sławetnymi darowiznami, byl to przepis stworzony dla krewnych i znajomych krolika.

Co do władz miasta - to się powtórzę. Dopóki nie będzie rozliczalnosci wstecznej naszych urzędników za czyny popelnione "na urzędzie" (czego się stanowczo domaga od nas co chwilę Unia Europejska), dopóty będzie pełna bezkarnosć. Niestety. A zbyt wielu mamy urzędników, którym zależy na bezkarnosci.

Popatrzcie na sprawę pani sędziny, która choć byla przyłapana na kradzieży w sklepie, wciąż sądzi, bo postępowanie ciągnęło się tak długo, że sprawa się przedawniła. Takie informacje tylko krew w żyłach burzą. Jeżeli kobieta została wrobiona i faktycznie nic nie ukradła, to powinna żądać oczyszczenia z zarzutów. Jeżeli faktycznie ukradła i są na to dowody, to - przedawnienie, czy nie - srodowisko samo powinno ją wyeliminować.

No, ale takie przekręty zaczął imć prezydent Wałęsa ze sławetny milionem dolarów i należnym od niego podatkiem - podatek był należny, nie został zapłacony, sprawa się przedawniła. Można bylo na tym poprzestać, przyjmując, że wygrał z komunistycznym US i chwała mu za to. Ale nie, pan prezydent powiedzial, że wszystkim, którzy go w tej sprawie napiętnowali wytoczy procesy o zniesławienie, bo ostatecznie podatku nie musiał płacić, czyli jest niewinny, a zatem oskarżenia były fałszywe. No i w kraju rządzonym taką logiką żyjemy.



One good turn deserves another