Moja małżonka (a właściwie jej samochód) miała bliskie spotkanie ze słupem telekomunikacyjnym, ogrodzeniem i kupą gruzu. Wszystko to wyglądało nieciekawie tzn. najpierw uderzyła przodem po prawej stronie w betonowy słup - taki jakich wiele można znaleźć przy drodze, potem wjechała na kupę dużych kawałków gruzu a na koniec w siatkę ogrodzenia. Największe szkody wyrządził słup, którego jedna trzecia zawinęła się pod samochód a dwie trzecie upadło na maskę i dach. Z tak zawniętym słupem samochód przejechał jeszcze z 10 metrów zanim zatrzymał się na gruzie.
Uszkodzenia są następujące: szyba przednia, dach, błotniki, maska, błotnik i drzwi tylne, lusterko (samochód otarł się też o inny słup). W podwoziu trochę wygięta rama - mechanicy twierdzą, że nie trzeba jej wymieniać. Chłodniaca, intercooler, zbiornik na płyn, lampa.
Czekam na wycenę rzeczoznawcy i propozycję firmy ubezpieczeniowej. Samochód ma pół roku i raczej nie da się z niego zrobić szkody całkowitej. Zakładając, że ubezpieczyciel uzna, że samochód jest do naprawy to mam dwa warianty:
- naprawić w ASO - wycena wg. nowych części + robocizna
- naprawić poza ASO - wycena wg. nowych części + robocizna niższa
I teraz mam zagwozdkę bo: na samochód mam jeszcze 2,5 roku gwarancji ale i tak stracił na wartości bo jest "po przejściach", zamierzam nim jeździć jeszcze przez 8-10 lat. Dlatego myślę czy nie lepiej wziąć kasę zreperować go na używanych częściach blacharskich a kasę, która zostanie zachować dla siebie. Ponieważ nie ma uszkodzeń silnika i osprzętu (to co zwykle się psuje) to stracę jedynie gwarancję na blachę.
Miałem kiedyś podobną sytuację z innym samochodem - ten był używany ale ubezpieczenie było w opcji nowe części i ASO. Zostały uszkodzone drzwi - ubezpieczyciel wycenił szkodę na 3tys a ja wymieniłem na używane drzwi + lakierowanie + przełożenie za 1 tys. Reszta został na opłacenie zwyżki składki
Co byście zrobili na moim miejscu?
pozdrawiam,
mario