Jechałem na Święta; kiedy byłem już w Mielcu i zbliżałem się do czerwonego światła, z dużą predkością wyprzedził mnie mercedes "okularnik" kombi z rejestracją WB coś tam. Ustawił się na lewoskręcie i z piskiem ruszył do przudu na zielonym wyprzedzając całą kolumnę ruszającą do jazdy na wprost. Facio pewnie sobie myślał: "ale zrobiłem buraków z prowincji w konia". Nie minęło 5 kilometrów jak zobaczyłem, że został "shaltowany" przez aktywną w tym rejonie drogówkę ;-).
Stwierdzam, że im jestem dalej od W-wy, tym spokojniej i rozsądniej się jezdzi. Jedynym minusem "prowincji" jest to, że nie uznają tam świateł mijania w dzień, nawey w czasie obfitych opadów...
Wiem, już często rozmawialiśmy o tym, ale te różnice w kulturze jazdy między W-wą a resztą kraju po prostu rażą.