Ciekawe podejscie do prawa

Wrzuciłem ten temat też na HP.

Wczoraj usłyszałem w TV wypowiedź przedstawiciela Straży Miejskiej wygłoszoną przy okazji wejścia w życie nowego taryfikatora kar za wykroczenia.

Posługując się przykładem "siania zgorszenia publicznego" ów Pan stwierdził, że np. publiczne sikanie na trawnik przed knajpą w centrum miasta nie jest samo z siebie takim czynem i strażnik, który to widzi, nie może delikwenta ukarać.

Żeby to byl czyn gorszący, musi się znależć osoba, która czuje się tym zgorszona (nie może to być sam strażnik), na wniosek której strażnik pacjenta ukarze.

Po prostu ręce opadają. Oczywiście strażnik karząc delikwenta powie mu "wie pan, mnie to nie przeszkadza, ale o, tamtej pani przeszkadza". Po czym strażnik sobie pójdzie wydawszy mu mandat, a pani za rogiem dostanie od delikwenta w kły.

Słów brak. Nie wiem, czy ten Pan się przejęzyczył, czy ja go nie zrozumiałem.

Ale chyba teraz rozumiem, dlaczego "służby" widząć złodziei okradających samochód nie reagują - przecież nikt ich nie zawiadomił.

Po prostu chore.



One good turn deserves another