A tu nagle snieżek sobie pada...

Witam wszystkich.
Zwykle minifelietoniki z cyklu "obserwacje motorkowego" ukazują sie na grupie ZTM-news,ale dziś piszę tu bowiem to co wczoraj zaobserwowałem z, komunikacja miejską ma niewiele wspólnego.Jak wspomniałem w tytule popadał sobie snieżek.O 19.50 stałem "swoim"tramwajkiem na Okęciu i momentami nie widziałem w lusterku drugiego wagonu.Ale miało być o samochodach,no więc jadę ci ja sobie w tym śnieżku i zaczynam rozglądać się za szaleńcami co postępują wedle starej PZPR-owskiej zasady .Jak komitet centralny zarządził ,że coś jest to nie ma od tego odwołania czyli przekładając na nasze warunki "Jak zarządził kalendarz ,że jest wiosna to ma być ciepło ,sucho i żaden śnieg ma nie padać," i jadą takie baławany 120 po mieściemimo padającego sniegu ,"A co ja będę zwalniał , przecież jest wiosna".No więc jadę tak i myslę czy naród zmądrzał czy wszystko zostało po staremu.Dojechałem tak do Wawelskiej (mowa o linii 15 , nawet miałem gościa w osobie SZafirka ,jako ,że przez jego włości posuwałem) i myslę ,że nici z moich obserwacji ,aż tu przy pl.Narutowicza widzę jeden jest jechał w stronę Centrum i go trochę z łuku zniosło i popiersie prezydenta Narutowicza z bliska oglądał.Jedna jaskólak wiosny nie czyni ,ale myliłem się .Na wiadukcie przy dw.Gdańskim siedzi Passat na latarni,centralnie ,ale niezbyt mocno.W drodze powrotnej przy Stawkach na mich oczach Polanez skosił 5 zielonych słupków,wyskoczyło z niego trzech, na oko najwyżej 18 letnich pacjentów,oderwali palstiki z przodu "poldka" po czym odjechali z piskiem opon.Serie ta zakończył piękny "Mesio" (okularnik,Szafirek może sie wypowie na temat modelu ) ,stał sobie zaryty na pasie zieleni oddzielajacym od siebie jezdnie Marszałkowskiej między Królewską , a pl.Bankowym.Tego na mój gust wyrzuciło z luku (jechał w strone pl.Bankowego),podbiło na krawężniku, wylądował po jakiś 5-6 metrach i zarył się .Świadczył o tym brak śladów na sniegu w w/w odległości od krawężnika.
Nie zamieżam tu dyskutowac o słuzbach drogowych (pierwsze piaskarki widziałem po 30 min.od śnieżycy) ,ale o braku mózgownic naszych niektórych kierowców.Przecież śniezyca to nie samochów wymuszający pierwszeństwo na mało widocznej drodze, ten proces troche trwał, jaki więc to problem zjąć nogę z gazu.Chyba ,że ktoś ma honor tak blisko siedzenia ,że jazda 60km/h to wielka ujma.Nie więżę ,że człowiek który może nawet bardzo się spieszy ,a ma troche oleju w głowie , przy takich warunkach pojedzie wolniej - ale dojedzie do celu.

possdroofka
Waluś