W okolicy ostatnich swiąt bożonarodzeniowych padł mi dysk 30 GB. Dokładniej, wylecialo kilka sektorów. Oczywiscie miałem backup, tak że danych nie straciłem.
Ale.... dysk jest wciąż na gwarancji. No to telefon do sklepu. Dostarczyć, wymienią. OK, ale na dysku mam było sporo danych osobistych i danych klientów, ktorych wypuscić poza cztery sciany biura nie mam prawa. No to co - pełne czyszczenie. Format odpada, bo byle początkujący informatyk może dane odtworzyć. Czyli bierzemy się za profesjonalniejsze metody. Chwila grzebania googlem i już mam niszczarkę do plików. Próbną, na 10 dni.
W opisie stoi jak drut, że umozliwia niszczenie plikow i całych katalogów. Tylko nie stoi, że podkatalogów to już nie umie. Cały cholerny dzień zszedł na kasowaniu po kolei podkatalogów i obejmujących je katalogów (niektóre "drzewka" to mam dziesięciopoziomoe). Tak koło 20-tej udało się pokasować wszystko z obydwu partycji. No, ale może cos tam przy różnych kopiach i przemieszczaniach plików zostało w luźnych klastrach, do dla pewnosci trzeba zrobić zmazywanie wolnego obszaru dysku (czyli już całego). Znowu google - szukam "disk wipe". Jest. Sciągam, zapuszczam. To bydle wymaga, aby losowo, co kilkanascie sekund, kliknąć mu ikonkę OK, bo inaczej się zamknie. A miała być wersja testowa na iles tam dni. W końcu znalazlem inny program, który teraz chodzi w tle na drugiej jednostce. Ale na partycję 15 GB zejdzie mu tak na oko z godzinę, bo robi kasowanie siedmiobiegowe z zapisem losowym, przekraczające obligatoryjne wymagania Ministerstwa Obrony USA.
Szlag - ręce opadają. Z jednej strony nowy dysk kosztuje teraz kilkaset PLN. Przy takich nerwach, jakie straciłem na tę całą zabawę, pewnie trzeba bylo wziąć młotek i dokładnie wybić dyskowi wszystkie dane z obudowy na chodnik. No ale bydle jest na gwarancji. Z drugiej strony, kilkaset PLN piechotą nie chodzi.
Najlepsza była reakcja znajomej - "stary, a kto tam będzie sprawdzał, co na tym dysku było?"
OK, ale ja mam z firmami dla których pracuję podpisane umowy o dochowaniu tajemnicy. I nie mogę ot tak puscić w swiat twardziela, nie mając pewnosci, że cos na nim nie zostało. Odpowiedź - a co Ty się przejmujesz. To ja już przestaję się dziwić, że w Polsce tajne informacje pojawiają się w gazetach, są odnajdywane w smietnikach, itp. Ale mam pewne zasady, za co czeka mnie jutro wizyta u dentystki, bo z wkurzenia ukruszyłem sobie ząb
A u Was w firmach co się robi z dyskami które padły i muszą pójsć na wymianę, bo są na gwarancji?
PS. Gdyby to bydle nie było na gwarancji, to bym go spawarką potraktował i w 30 sekund miał swięty spokój.
One good turn deserves another